Wydarzenia na Ukrainie, a zwłaszcza na Krymie, z niepokojem śledzone są w pobliskiej Mołdawii.
Katolicki biskup stołecznego Kiszyniowa Anton Coşa zwraca uwagę, że odłączenie się Krymu od Ukrainy może mieć poważne konsekwencje także dla Mołdawii, gdzie część kraju zwana Naddniestrzem swoje separatystyczne ambicje opiera również na obecności rosyjskich wojsk.
Występując na zorganizowanej w Trieście konferencji na temat stosunków mołdawsko-unijnych hierarcha zaznaczył, że Kościół nie powinien nigdy pełnić ról politycznych. Jego zadaniem jest natomiast bycie blisko ludzi, zwłaszcza ubogich i cierpiących. Sprzyja temu obecna niepewna sytuacja, która ponadto zacieśnia relacje ekumeniczne, zwłaszcza z Cerkwią prawosławną. Zdaniem bp. Coşy oba Kościoły podzielają pozytywny stosunek do zbliżenia Mołdawii z Unią Europejską. Wyzwaniem pozostaje jedynie zachowanie własnej chrześcijańskiej tożsamości, w tym sprawy związane z ochroną ludzkiego życia i rodziny.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.
Najbardziej restrykcyjne pod tym względem są województwa: lubuskie i świętokrzyskie.