Jeden ze szkieletów znalezionych na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku to szczątki młodej kobiety z przestrzeloną czaszką. Czy naukowcy z IPN natrafili na grób "Inki"?
Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej wraz z kilkunastoma wolontariuszami 10 kwietnia na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku rozpoczęli poszukiwania miejsc pochówków "Inki" i "Zagończyka", a także innych ofiar reżimu komunistycznego.
Po niespełna trzech dniach od rozpoczęcia poszukiwań zespół znalazł szczątki czterech osób (więcej na ten temat TUTAJ). Pochówki zlokalizowane były przy chodniku na głębokości około 40 cm w czterech drewnianych skrzyniach bez wieka.
Jak informuje Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN, w wyniku oględzin sądowo-lekarskich przeprowadzonych 13 i 15 września ustalono, że są to m.in. szczątki trzech mężczyzn i młodej kobiety. Ta ostatnia ma przestrzeloną czaszkę. Podobny ślad po kuli odnaleziono również w szczątkach mężczyzny, który został pochowany tuż obok kobiety.
Z jakim prawdopodobieństwem można powiedzieć, że natrafiono na groby "Inki" i "Zagończyka"? - Dopiero wynik badań genetycznych ostatecznie potwierdzi lub zaneguje tożsamość odnalezionych szczątków. Tego typu badania mogą potrwać kilka tygodni, a nawet miesięcy - mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej, który jest pełnomocnikiem prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego w Polsce. - Każdy z nas chciałby oficjalnie powiedzieć, że są to szczątki bohaterów, których poszukujemy. Jednak na to jeszcze za wcześnie, mimo wielu przesłanek, które dają nam podstawy do optymizmu - dodaje.
Na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku w latach 40. i 50. ubiegłego wieku mogło zostać pochowanych kilkadziesiąt osób zabitych na podstawie wyroków śmierci, głównie za działalność w organizacjach niepodległościowych. Na to, że pogrzebano tam także "Inkę" i "Zagończyka", wskazuje odkrycie Waldemara Kowalskiego, pracownika Muzeum II Wojny Światowej. Naukowiec odnalazł pismo zaadresowane do rodziny "Zagończyka", które najprawdopodobniej nie zostało wysłane. Zawiera ono informację, że ten żołnierz AK został pochowany na dawnym Cmentarzu Bezwyznaniowym, który dziś jest częścią Cmentarza Garnizonowego. Dokument zawiera także numer tabliczki (137), która została umieszczona przy grobie. "Zagończyk" został skazany na śmierć razem z "Inką" i w tym samym dniu wykonano wyrok, dlatego badacze na zasadzie analogii przyjmują, że "Inka" może być pochowana nawet w jednej mogile z "Zagończykiem" lub w sąsiednich mogiłach o numerach 136 lub 138.
Na obszarze Cmentarza Garnizonowego może spoczywać znacznie więcej zamordowanych więźniów, którzy obecnie mogą zostać znalezieni. Prof. Szwagrzyk apeluje więc do gdańszczan, którzy podejrzewają, że ich bliscy mogli stać się ofiarami komunistycznego terroru w latach 40. czy 50., o to, by zgłaszali się do IPN, by można było zabezpieczyć niezbędny materiał genetyczny.
Danuta Siedzikówna ps. Inka urodziła się 3 września 1928 r. W 1943 r., jako 15-latka, złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne. 20 lipca 1946 r. aresztowało ją UB i została osadzona w więzieniu w Gdańsku. Po ciężkim śledztwie 3 sierpnia 1946 r. skazano ją na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r. Wraz z "Inką" zginął 42-letni ppor. Feliks Selmanowicz ps. Zagończyk. Od stycznia 1944 r. był żołnierzem 3. Wileńskiej Brygady AK, z której przeniesiony został do 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. "Łupaszki", gdzie pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.