Czy papież Franciszek odcina się od poprzedników, muzealna afera, pół wieku krakowskiej Beczki i jubileusz św. Teresy z Avila - to niektóre tematy kolejnego numeru "Gościa Niedzielnego".
Pokochałem ludzką miłość [ks. Tomasz Jaklewicz
]
W komentarzach dotyczących synodu, podobnie jak i w tych dotyczących w ogóle pontyfikatu papieża Franciszka, pojawia się irytująca (bo kłamliwa) nuta: wreszcie Kościół zajmie się na serio problemem rodziny. Media z upodobaniem akcentują nowość Franciszka, nie widząc albo nie chcąc widzieć, w jak wielu sprawach idzie on drogą wyznaczoną przez wielkich poprzedników. Oczywiście w swoim oryginalnym stylu, ale mówienie o rewolucji jest nieporozumieniem.
Dwóch wielkich poprzedników Franciszek kanonizował. Trzeciego, Pawła VI, ogłosi błogosławionym w dniu zakończenia synodu, czyli 19 października. To bardzo wymowne, bo sługa Boży Paweł VI był autorem encykliki „Humanae vitae”, broniącej małżeństwa przed zgubnym wpływem antykoncepcji. Tekstu proroczego, idącego pod prąd potężnej presji rewolucji seksualnej. Jan Paweł II,
jeszcze jako biskup krakowski, wspierał kierunek myślenia Pawła VI o małżeństwie, a potem jako papież ukazał wielką, pozytywną, przełomową wizję ludzkiej seksualności. Franciszek w homilii podczas kanonizacji zwrócił uwagę tylko na jeden aspekt z ogromnego pontyfikatu Jana Pawła II – nazwał go „papieżem rodziny”. Te dwa fakty (beatyfikacja Pawła VI i nazwanie Jana Pawła II papieżem rodziny) wskazują, że Franciszek w kwestii rodziny nie odcina się od linii swoich świętych poprzedników.
Muzeum nie będzie? [Andrzej Grajewski ]
Decyzje samorządu warszawskiego sparaliżowały budowę Muzeum Historii Polski. Po ośmiu latach wracamy do punktu zerowego.
Dlaczego ciągle nie może powstać Muzeum Historii Polski, jedna z najważniejszych placówek muzealnych w kraju, pragnąca współczesnym Polakom opowiedzieć historię ich narodu, przypomnieć o chwilach zwycięstw, zmusić pytaniami do refleksji o przyczyny narodowych klęsk? Szczegółowych wytłumaczeń znalazłoby się zapewne wiele. Brak odpowiednich środków dla realizacji tej inwestycji byłby wśród nich nie na ostatnim miejscu, ale nie on jest najważniejszy. Główną przyczyną fiaska tej inwestycji jest po prostu brak woli politycznej PO, która cały czas traktowała ten projekt jako nie swój, a podrzutka po rządach PiS, kiedy min. Kazimierz M. Ujazdowski uczynił z kwestii budowy tego Muzeum jeden ze swoich priorytetów. Jego następca, min. Bogdan Zdrojewski, formalnie projektu nie zanegował, ale kierowane przez niego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDN) przez 7 lat udawało, że buduje.
Geniusz
Teresy
Mieliśmy w naszym ośrodku takie małżeństwo. Pojechali do Indii, do klasztoru buddystów, a jeden z mistrzów buddyjskich zapytał ich: „Czego wy tutaj szukacie, wy macie przecież św. Teresę w Hiszpanii!”.- mówi o. Jerzy Nawojowski, karmelita z Uniwersytetu
Mistyki w rozmowie z ks. Tomaszem Jaklewiczem z okazji rozpoczynającego się jubileuszy 500-lecia urodzin św. Teresy. - Ten jubileuszowy rok nie może być tylko oddaniem hołdu wielkiej historycznej postaci. Chodzi raczej o to, żeby wrócić do tych wartości, które ona odkryła, żyjąc tak blisko z Bogiem. Do Avila przyjeżdżają ludzie z całego świata, aby poznawać Teresę. Po co? Bo w jej pismach i w jej życiu odnajdują najgłębszą prawdę o człowieku. Ona jest świadkiem tego, że najgłębszy sens człowieczeństwa można odkryć jedynie w Bogu. Teresa odbyła podróż w głąb siebie, a poznając siebie, odkryła Boga. „Poszukuj siebie we Mnie i szukaj Mnie w tobie” – usłyszała od Boga - mówił o. Nawojowski.
Pół wieku w „Beczce”
[Piotr Legutko
]
Legendarne krakowskie duszpasterstwo dominikanów świętuje 50 lat istnienia.
Skąd się wzięła „Beczka”? Z niczego – jeśli wierzyć o. Tomaszowi Pawłowskiemu OP, pierwszemu duszpasterzowi akademickiemu u dominikanów. „Parafrazując Księgę Rodzaju, można powiedzieć, że na początku było zero. Miało powstać duszpasterstwo akademickie, a nie było studentów. Nie miałem pomieszczeń, sprzętów, zaplecza. Nie było niczego. Nad dominikańskimi krużgankami osiadła nicość zawieszona na niechęci” – wspomina „ojciec założyciel”. Zanotował te słowa inny dominikanin, Jacek Krzysztofowicz OP, „ojciec odnowiciel”, który w latach 90. wydobywał „Beczkę” z kryzysu, by potem spisać jej dzieje. 50 lat temu nie było w zakonie entuzjazmu wokół pomysłu, by w spokojne życie klasztoru wpuścić studenckiego wirusa. Obawy okazały się uzasadnione, a zmiany nieodwracalne.
Ojciec Tomasz Pawłowski, poznaniak, niegdyś warszawski powstaniec, potem przez 20 lat niekwestionowany guru krakowskiej młodzieży, sprawił, że dominikańskie krużganki, niegdyś miejsce pochówku, potem oaza ciszy i zadumy, stały się nagle „okiem cyklonu”, miejscem spotkań, gorących debat, a nawet… bali. Zdarzyło się bowiem, że o. Tomasz w karnawale poprowadził po krużgankach poloneza. Pląsający radośnie „beczkowicze” wpadli wprost na jednego z sędziwych zakonników, mistrza teologii i duchowości. Kronikarz zanotował, że na ten widok ojcu wypadła (dosłownie) sztuczna szczęka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.