Prawdopodobieństwo, że coś jest ukryte pod ziemią w Wałbrzychu jest duże, ale do sprawy należy podejść z wielkim spokojem - uważa minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska. Jej zdaniem zamiast skarbów w pociągu mogą być np. dokumenty.
O tym, że w okolicach Wałbrzycha (Dolnośląskie) zlokalizowano historyczny pociąg z okresu II wojny św., media informują od kilku dni. Prawnicy reprezentujący dwie osoby prywatne zgłosili ten fakt miejscowemu samorządowi oraz MKiDN. Domagają się od Skarbu Państwa uznania prawa do zażądania przysługującego im - ich zdaniem - 10 proc. znaleźnego. Pojawiły się spekulacje, że może chodzić o tzw. pociąg ze złotem i innymi cennymi rzeczami, którym pod koniec wojny rzekomo wywieziono z Wrocławia kosztowności, m.in. dzieła sztuki. Nigdy nie odnaleziono jednak zawartości ani samego pociągu.
"Prawdopodobieństwo, że rzeczywiście coś ukryte jest w pod ziemią w okolicach Wałbrzycha jest duże, bo informacje, które do tej pory uzyskaliśmy, są bardzo wiarygodne" - powiedziała w piątek PAP Omilanowska. Jednocześnie przestrzegła przed "zbyt wielkim entuzjazmem".
"Po pierwsze, trzeba rzeczywiście sprawdzić wiarygodność wszystkich tych informacji, a po drugie, jeżeli się okaże, że taki obiekt się tam znajduje, spokojnie przystąpić do działań, które przede wszystkim powinny odbywać się przy zachowaniu daleko idącej ostrożności" - podkreśliła Omilanowska.
Jej zdaniem można mówić o bardzo dużym zagrożeniu dla ludzi lub środowiska naturalnego, jeżeli prawdą są informacje przekazywane przez potencjalnych znalazców, że jest to pociąg pancerny, prawdopodobnie zaminowany i zawierający elementy zdemontowanej fabryki zbrojeniowej wraz z wykorzystywanymi w niej materiałami.
"Oczywiście wszyscy chcielibyśmy, żeby tam były skarby - najlepiej wszystkie naraz, których szukamy, i wszystkie utracone dzieła sztuki, bo każdemu marzy się, żeby wreszcie zdarzyło się coś spektakularnego na linii poszukiwania skarbów, co byłoby wielkim przełomem w naszych żmudnych wieloletnich staraniach, ale jestem na razie jeszcze bardzo sceptyczna w stosunku do tej całej historii, bo w istocie rzeczy nie wiemy nic na pewno" - powiedziała minister.
Jej zdaniem do sprawy należy podejść przede wszystkim z wielkim spokojem i pozwolić działać odpowiednim służbom. "Jeżeli rzeczywiście się potwierdzi, że ten pociąg jest tam ukryty i jeżeli rzeczywiście będziemy mieli realną możliwość wydobycia go, to na pewno do tych prac przystąpimy. Dobrze byłoby, żeby nadzieja na rychłe wzbogacenie się nie przyćmiła zdrowego rozsądku w tym w wszystkim, bo ciągle jeszcze nie mamy 100-proc. pewności" - powiedziała Omilanowska.
"Jeżeli się nawet potwierdzi, że ten pociąg tam jest na 100 proc., to nie wiemy naprawdę, co na jego pokładzie jest. Marzyć można o wielkich skarbach, a potem przekonać się, że tam są po prostu np. dokumenty dotyczące fabryki. One będą bardzo cenne z punktu widzenia badań historycznych, ale +skrzynie złota+ pobudzające wyobraźnię mogą się okazać mitem" - dodała.
Generalny Konserwator Zabytków Piotr Żuchowski mówił w piątek w Warszawie, że jest przekonany "na ponad 99 proc.", że pociąg istnieje. "Dowodem jednoznacznym może być jedynie dotarcie do tego pociągu" - zaznaczył.
Tłumaczył, że informacja o lokalizacji pociągu została przekazana "ustnie przez osobę, która brała udział w schowaniu tego pociągu". "Ta osoba na łożu śmierci przekazała informację ze szkicem, gdzie to ewentualnie jest" - mówił.
Żuchowski podkreślił, że "rzecz jest absolutnie bezprecedensowa, co do samej materii znaleziska". "Dotychczas największymi przedmiotami, które były wskazywane jako znalezione, były gdzieś w trakcie walk pozostawione czołgi czy też działa. Tutaj mówimy o pociągu, który ma mieć długość ponad 100 metrów" - opowiadał Żuchowski.
W środę wałbrzyski magistrat poinformował o otrzymaniu pisma dot. znalezienia na terenie miasta pociągu z czasów II wojny. Rzecznik Arkadiusz Grudzień wyjaśniał, że po przeanalizowaniu zgłoszenia urząd zdecydował o jego formalnym przyjęciu i przekazaniu go do trzech ministerstw: obrony narodowej, skarbu oraz kultury i dziedzictwa narodowego.
W czwartek komunikat w sprawie tzw. złotego pociągu - z ostrzeżeniem - wydał Generalny Konserwator Zabytków. Zwrócił uwagę, że w związku z nagłośnieniem informacji dotyczących odnalezienia pociągu, w rejonie Wałbrzycha zaobserwowano wzmożoną aktywność poszukiwaczy skarbów. Żuchowski zaapelował, aby "zaprzestać wszelkich (...) poszukiwań, do chwili zakończenia oficjalnej urzędowej procedury, prowadzącej do zabezpieczenia znaleziska". "Tylko wyspecjalizowane służby, odpowiednio przygotowane, z odpowiednim przygotowaniem merytorycznym i sprzętowym, mogą ewentualnie do tego pociągu dotrzeć" - zaznacza Żuchowski.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.