Kościół katolicki w Wenezueli przyłączył się do społecznych protestów przeciwko rządowej decyzji o zamknięciu niezależnych stacji radiowych i telewizyjnych. Cofnięcie koncesji na działanie 32 rozgłośniom i dwom telewizjom motywowano naruszaniem przez nie przepisów.
Prezydent Hugo Chávez uważa, że w ten sposób „demokratyzuje” eter, zamierzając przekazać częstotliwości zajmowane przez „burżuazyjne” media rzekomo „społecznościowym” nadawcom.
Przeciwko tym decyzjom protestują organizacje medialne krajowe i zagraniczne. Solidaryzują się z nimi biskupi, nazywając te posunięcia despotycznymi, arbitralnymi, bezprawnymi i autorytarnymi. Na ich jawną sprzeczność z konstytucją zwrócił uwagę kard. Jorge Urosa. Arcybiskup stołecznego Caracas wskazał też na uboczne skutki rządowego „skoku na media”, który uderzy w wielu ludzi zatrudnianych przez likwidowane rozgłośnie. Z kolei zdaniem abp. Baltazara Porrasa Chávez zamyka w ten sposób „kanały demokracji w kraju”. W przekonaniu wiceprzewodniczącego episkopatu jest to kolejny krok w kierunku ustanowienia w Wenezueli lewicowego samodzierżawia, w którym społeczeństwo zostanie sprowadzone do rodzaju wojska wypełniającego rozkazy. Abp Porras zachęcił Wenezuelczyków, by nie tracili nadziei i bronili wartości, które zapewnią rzeczywisty postęp społeczny. „Nie ulegajmy pokusie przemocy, zniechęcenia czy rezygnacji – dodał hierarcha – ale raczej patrzmy na sprawy z większym spokojem”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.