Reklama

Kiedy wejdzie w życie Traktat z Lizbony?

Po podpisaniu przez czeskiego prezydenta Vaclava Klausa we wtorek Traktatu z Lizbony, unijny traktat będzie mógł wejść w życie już 1 grudnia; wcześniej przywódcy państw UE wybiorą na nadzwyczajnym szczycie planowanym w połowie listopada nowego przewodniczącego Rady Europejskiej i szefa unijnej dyplomacji.

Reklama

"Traktat wchodzi w życie pierwszego dnia miesiąca następującego po złożeniu (w Rzymie) do depozytu dokumentu ratyfikacyjnego" ostatniego kraju UE - czytamy w traktacie.

Czyli 1 grudnia, gdyż Czechy były właśnie ostatnim krajem UE, który do tej pory nie ratyfikował Traktatu z Lizbony. Traktat wejdzie w życie z 11-miesięcznym opóźnieniem, kończąc tym samym trwające od inauguracji w 2002 r. Konwentu UE prace nad reformą instytucjonalną wspólnoty.

"Jestem bardzo zadowolony, że prezydent Klaus podpisał Traktat z Lizbony. Jego podpis kończy zbyt długi okres zajmowania się w UE sprawami instytucjonalnymi. Otwiera drogę do bardziej demokratycznej, przejrzystej i skutecznej Unii" - powiedział Reinfeldt. Zapowiedział, że z myślą o wejściu w życie Traktatu z Lizbony "rozpocznie" teraz konsultacje w sprawie kandydatów na nowe stanowiska stworzone w lizbońskim dokumencie.

"Tak szybko, jak to będzie możliwe zwołam też szczyt UE" - dodał. Źródła szwedzkie powiedziały PAP, że najpewniej szczyt odbędzie się "około 12 listopada".

Z ratyfikacji Traktatu przez Czechy ucieszył się też przebywający z wizytą w USA szef Komisji Europejskiej Jose Barroso; ocenił, że podpis Klausa "znosi ostatnią barierę" na drodze do wejścia Traktatu w życie.

"Mam nadzieję, że możemy teraz tak szybko, jak to możliwe nominować przewodniczącego Rady Europejskiej oraz wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, który będzie Wysokim Przedstawicielem (ds. polityki zagranicznej - PAP). Od razu, kiedy otrzymam już pełną listę kandydatów na komisarzy następnej KE, będę mógł rozpocząć jej formowanie" - powiedział Barroso.

Formalnie pięcioletni mandat obecnej Komisji skończył się 31 października. Ale go przedłużono w związku z niejasnością co do podstawy prawnej, na jakiej powstanie nowa KE (Traktatu z Nicei czy z Lizbony). Obecna KE może się jednak zajmować tylko tzw. sprawami bieżącymi, zapewne będzie unikać ważnych decyzji z dziedziny konkurencji, które mogłyby być zakwestionowane w Trybunale Sprawiedliwości UE.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek zapowiedział, że PE jest gotów do przesłuchań kandydatów do nowej Komisji Europejskiej, która będzie zatwierdzona już na podstawie nowego Traktatu. "To wspaniała wiadomość. Wiadomość, na którą czekaliśmy tak długo - powiedział Buzek w reakcji na doniesienia z Pragi. - Potrzebujemy nowej i silnej KE jak najszybciej. PE będzie gotów do rozpoczęcia pierwszych przesłuchań kandydatów na komisarzy już od 25 listopada".

Nieoficjalne źródła w Brukseli potwierdziły, że już około 20 państw zgłosiło Barroso kandydatów na komisarzy w nowej KE, w tym Polska - Janusza Lewandowskiego. Swych kandydatów nie podały jeszcze m.in. takie kraje jak Szwecja, Wielka Brytania, Irlandia, Włochy, Holandia i Dania.

Brak informacji ze Szwecji, Holandii, Włoch czy Wielkiej Brytanii można łączyć z tym, iż kraje te są faworytami, jeżeli chodzi o obsadzenie stanowiska nowego Wysokiego Przedstawiciela ds. polityki zagranicznej (następca Javiera Solany). Wraz z Traktatem z Lizbony stanie się on jednocześnie członkiem KE - komisarzem w randze wiceszefa KE. By nie tracić szans na to stanowisko niektóre kraje wolą wstrzymać się ze wskazaniem kandydata na komisarza.

Faworytami na szefa unijnej dyplomacji po Solanie są aktualny szwedzki minister spraw zagranicznych Carl Bildt, szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband, były sekretarz NATO Holender Jaap de Hoop de Scheffer oraz nieoczekiwanie także były lewicowy premier i minister spraw zagranicznych Włoch Massimo D'Alema.

Z konieczności respektowania równowagi politycznej, lewicowe kandydatury D'Alemy i Milibanda (z Partii Pracy) mają spore szanse, o ile przewodniczący Rady Europejskiej, tak jak i Barroso i Buzek, będzie pochodził z chadeckiej rodziny politycznej.

A na to się zanosi, bo główni faworyci na stanowisko pierwszego stałego przewodniczącego Rady Europejskiej, potocznie zwanego na wyrost prezydentem UE, to obecnie centroprawicowi premierzy Belgii (Herman Van Rompuy) i Holandii (Jan Peter Balkanende). Wciąż wymienia się także innych centroprawicowych kandydatów: premiera Jean-Claude'a Junckera i byłego kanclerza Austrii Wolfganga Schuessela.

Z wyścigu praktycznie odpadł już były brytyjski premier Tony Blair, którego nie popierają nawet europejscy socjaliści, wytykając mu, iż jest zbyt liberalny, a także współodpowiedzialny za wojnę w Iraku. Ogólnie jednak uważa się, że pierwszy "prezydent" powinien pochodzi z kraju, które przyjęło euro i jest w Schengen, co wyklucza Wielką Brytanię. Ale odpadnięcie Blaira zwiększyło szanse Milibanda w rywalizacji o stanowisko szefa unijnej dyplomacji, gdzie euro i Schengen już się tak nie liczą.

Klaus podpisał we wtorek akt ratyfikacyjny, po tym jak tego samego dnia rano czeski Trybunał Konstytucyjny ogłosił, że "Traktat z Lizbony jako całość nie jest sprzeczny z czeskim porządkiem konstytucyjnym".

Wcześniej Klaus stawiał jeszcze inny warunek. A mianowicie, że złoży podpis po wyłączeniu Czech z obowiązywania dołączonej do nowego traktatu UE Karty Praw Podstawowych. Na co zgodzili się na szczycie w ubiegłym tygodniu przywódcy państw i rządów UE.

Klaus argumentował, że wyłączenie Czech z obowiązywania Karty wyeliminuje istniejącą - jego zdaniem - groźbę zgłaszania w Trybunale Sprawiedliwości UE roszczeń majątkowych przez wysiedlonych w 1945 roku na podstawie dekretów Benesza Niemców sudeckich.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
2°C Sobota
wieczór
0°C Niedziela
noc
1°C Niedziela
rano
3°C Niedziela
dzień
wiecej »

Reklama