Izrael, powołując się na "względy bezpieczeństwa", uniemożliwił wjazd do Strefy Gazy grupie dziewięciu eurodeputowanych, którym początkowo udzielił zezwolenia na tę wizytę - ogłosiła w wydanym w środę komunikacie delegacja europarlamentu.
"Wczoraj (we wtorek) po południu Izrael udzielił koniec końców wszystkim członkom naszej grupy pozwolenia na wjazd (do Strefy). Jednak kilka godzin później zakazał nam wszystkim wjazdu, powołując się na względy bezpieczeństwa, bez bliższych wyjaśnień" - stwierdza komunikat.
Delegacja składająca się z przedstawicieli różnych grup parlamentarnych Irlandii, Cypru, Włoch, Niemiec, Francji, W. Brytanii i Grecji zwróciła się do Izraela o "pełne wyjaśnienie, na czym polegało zagrożenie bezpieczeństwa", jakim umotywowana była odmowa, która "nie poprawia stosunków między rządem Izraela a Parlamentem Europejskim".
Eurodeputowani uznali za "rzecz niezwykle ciekawą, że zakaz wjazdu wydano zaledwie w kilka godzin po uchwaleniu przez ministrów spraw zagranicznych UE dokumentu, w którym opowiedzieli się za tym, aby Jerozolima była również stolicą państwa palestyńskiego".
Delegacja przyjęła wiadomość o zakazie wjazdu "z mieszanymi uczuciami i konsternacją" - podkreśla nota, która jako cel wizyty europarlamentarzystów podaje "zbadanie warunków humanitarnych, w jakich żyje ludność Strefy Gazy poddawana nieustannym restrykcjom ze strony Izraela".
Europosłowie mieli także spotkać się z palestyńskimi deputowanymi i "zbadać skuteczność wydatków Unii Europejskiej w Strefie".
"Podjęliśmy naszą misję zarówno z myślą o bezpieczeństwie Izraela, jak i narodu palestyńskiego (...) Niedogodności, jakie stały się naszym udziałem, są niczym w porównaniu z nieustannym napięciem i opresją, jakie stanowią codzienność Palestyńczyków na terytoriach okupowanych" - dodają autorzy komunikatu.
Izraelski "The Jerusalem Post" napisał we wtorek, że rząd Benjamina Netanjahu stosuje niedeklarowaną politykę uniemożliwiania "znanym osobistościom politycznym" wstępu do Gazy. Cel, według dziennika, jest dwojaki: zapobieżenie legitymizacji Hamasu i wywarcie nacisku na uwolnienie przez Palestyńczyków izraelskiego żołnierza Gilada Szalita.
Tymczasem w środę około sześciu tysięcy żydowskich osadników z okupowanych przez Izrael terytoriów i Jerozolimy protestowało pod siedzibą premiera przeciwko zamrożeniu na 10 miesięcy budowy izraelskich osiedli na Zachodnim Brzegu.
"Przełamać zamrożenie", "Judea, Samaria (biblijne nazwy ziem na Zachodnim Brzegu) oraz Gaza nadal będą budowały (osiedla)!" - krzyczeli demonstranci".
Izraelski premier Benjamin Netanjahu, pod naciskiem opinii międzynarodowej i Waszyngtonu, postanowił czasowo zamrozić dalszą kolonizację Zachodniego Brzegu, aby spróbować doprowadzić do wznowienia rozmów pokojowych z Palestyńczykami.
Na centralnym Placu Paryskim w Jerozolimie pod transparentami "Żyd nie wyrzuca Żyda", "Żydzi nie zostali włączeni do Deklaracji Praw Człowieka" zebrało się znacznie mniej osób, niż zapowiadali organizatorzy protestu. Demonstranci z Jerozolimy wyrażali obawy, że zamrożenie budowy osiedli nastąpi z czasem również we Wschodniej Jerozolimie, którą Palestyńczycy uważają za swoją stolicę.
"My, Żydzi, mamy prawo mieszkać w każdym zakątku tej ziemi i nie potrzebujemy nikogo, kto będzie nam rozkazywał i mówił, gdzie nam wolno budować, a gdzie nie" - powiedział zagranicznym dziennikarzom Zwi Abramowicz, jeden z demonstrantów noszących na piersi jaskrawo pomarańczowe kokardy - symbol protestu przeciwko wysiedleniu 8 tys. żydowskich osadników ze Strefy Gazy w 2005 roku przez rząd Ariela Szarona.
"Rozumiem, że Bibi (jak popularnie nazywają premiera Netanjahu) jest poddawany silnym naciskom, aby pokazał, że chce rozmawiać z Palestyńczykami. Ale jedyna rzecz, jaką możemy zrobić, żeby ich do tego zmusić, to budować jak najwięcej, żeby zrozumieli, że nie mają już czasu" - oświadczył Abramowicz.
Do protestów przeciwko zamrożeniu budowy osiedli dochodzi mimo że Netanjahu osobiście zapewnił osadników, że w grę wchodzi jedynie częściowe zamrożenie budowy osiedli, a po upływie 10 miesięcy zostanie ona wznowiona.
Na okupowanych ziemiach Zachodniego Brzegu mieszka około 300 tys. żydowskich osadników, a we Wschodniej Jerozolimie - 180 tys.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.