Zdecydowana większość wniosków o orzeczenie nieważności małżeństwa pochodzi ze Stanów Zjednoczonych - ujawnił w rozmowie z KAI bp Antoni Stankiewicz.
Hierarcha, który jest dziekanem Trybunału Roty Rzymskiej przypomniał, że zdecydowanym przeciwnikiem zbyt łatwego orzekania o nieważności małżeństwa w chwili jego zawarcia był papież Jan Paweł II. Liczba takich orzeczeń, dotyczących także związków zawartych w Polsce - stale wzrasta.
ZA KAI publikujemy treść rozmowy:
Z jakiego kraju dociera do Watykanu najwięcej wniosków o orzeczenie nieważności małżeństwa?
- Bardzo duża liczba pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, ponad 90 proc. orzeczeń dotyczy tego kraju. W skali roku jest to kilkadziesiąt tysięcy orzeczeń.
A jakie są najczęstsze przyczyny orzekania o nieważności małżeństwa?
- Sprawa ta inaczej wyglądała w okresie obowiązywania dawnego prawa kanonicznego czyli do 1983 r. a inaczej po tej dacie. Do 1983 najczęstszymi przyczynami nieważności były różne wady zgody małżeńskiej: przymus, symulacje, wykluczenie posiadania potomstwa, zachowania wierności, błąd co do osoby. Najczęściej chodziło o casus przymuszania do małżeństwa młodych dziewcząt przez rodzinę.
Po wejściu w życie nowego kodeksu, w niektórych Kościołach partykularnych, np. we wszystkich krajach anglosaskich, bada się sprawę tylko pod kątem niezdolności psychicznej i stosuje się tylko kanon 1095 mówiący o niezdolności do zawarcia małżeństwa. We Włoszech są także inne wady zgody, ale w większości wypadków orzeczenia mówią o niezdolności psychicznej, podobnie w Polsce. Chodzi tu o brak należytego używania rozumu czy tzw. oceny rozeznającej, zwłaszcza niezdolność do przejęcia obowiązków małżeńskich.
Pojawia się oczywiście kwestia: jakie to są obowiązki, kto jest niezdolny do ich przejęcia i z jakich przyczyn. To wszystko może wyjść na jaw po zawarciu małżeństwa a ta niezdolność musi występować już w chwili jego zawarcia. Wobec tego nawet jeśli prosi się biegłego o opinię, to z naukowego punktu widzenia może on stwierdzić tylko stan aktualny, w chwili badania. A jeśli małżeństwo było zawarte 20-30 lat temu? Psychologowie stwierdzają niekiedy zaburzenie konstytucjonalne, w związku z tym istnieje domniemanie występowania takiego zaburzenia już w chwili zawarcia małżeństwa. Niektórzy oponują, że z naukowego punktu widzenia nie jest to poprawne, bo naukowo stwierdza się tylko fakt aktualny nie zaś to, jak było 10 lat temu.
Psychiatrzy i psychologowie posługują się domniemaniem, poszlakami, zeznaniami świadków. Ale stawiają tylko hipotezę i sędzia nie ma obowiązku jej przyjąć. Muszą przedstawić stan według argumentacji naukowej a nie prawnej czy moralnej, bo te sfery nie należą ani do psychiatry, ani do psychologa. Ostateczny sąd wydaje sędzia na podstawie tego, co zaprezentuje psychiatra czy psycholog oraz całego materiału i badania stron. Często jest tak, że strony nie poddają się badaniu, więc prowadzi się sprawę tylko na podstawie zgromadzonych zeznań, ale zeznania mogą być różne... To, co mówią świadkowie, czy jedna strona o drugiej, dopiero wymaga potwierdzenia.
Jaki jest więc fundament, na podstawie którego sędzia w imieniu Kościoła podejmuje ostateczna decyzję?
- Ci, od których zależy wydanie orzeczenia o nieważności małżeństwa poruszają się w granicach wyznaczonych przez kilka podstawowych wytycznych: słowach św. Pawła nt. nierozerwalności małżeństwa, wyraźną "przestrogą" Jana Pawła II wobec sędziów Roty Rzymskiej, by nie wydawali orzeczeń o nieważności zbyt pochopnie i świadomością, że takie orzeczenie de facto na nowo wprowadza człowieka na drogę sakramentalną.
W wystąpieniach do Roty Rzymskiej - w 1987 i 1988 r. - Jan Paweł II mówił m.in. o owym kryterium niezdolności psychicznej do pełnienia obowiązków małżeńskich. Używał stwierdzenia "łatwe orzeczenie" nieważności.
Było więc w postępowaniu Roty coś, co wzbudzał niepokój papieża.
- Jan Paweł II przestrzegał przed "łatwym orzekaniem" podkreślając jego szkodliwość zarówno dla stron jak i całej wspólnoty kościelnej. Dla stron, ponieważ łudzi się małżonka, że jego małżeństwo było nieważne i że może zawrzeć nowe, więc bez większego zobowiązania czy przygotowania ze swojej strony, zawiera małżeństwo ponownie. W ten sposób zdarza się czasami orzekanie o nieważności trzy czy cztery razy. Powstaje pytanie, czy w takiej sytuacji nie lepiej jest postawić tego człowieka w prawdzie orzekając, że nie chodzi tu o jego niezdolność lecz o złą wolę i niezaangażowanie się w małżeństwo - sakrament, który daje łaskę i pomoc? Ale to wymaga współpracy takiego człowieka, a jeśli jej brak, to nawet otrzymane orzeczenie nieważności nie stawia go w sytuacji prawdy. On sam bowiem wprowadza się przez to w stan zakłamania (tym bardziej, że jest taki jak przedtem, nic się nie zmienia) utrzymując, że to nie jest jego wina. Orzeczenie o nieważności małżeństwa powinno jakoś przygotowywać człowieka do zmiany życia.
Strona może np. otrzymać orzeczenie nieważności małżeństwa, jeśli współmałżonek wykluczał wierność małżeńską, bo wiódł liberalne życie, nie chciał się zobowiązać do wierności czy życia w nierozerwalnym małżeństwie.
Chodzi o intencję, wolę w chwili zawarcia małżeństwa?
- Tak, ten moment jest istotny a nie to, co po ślubie. Po ślubie mogą być poszlaki, że w chwili zawierania małżeństwa on mógł nie chcieć się zobowiązać do wypełniania wynikających z tego aktu zobowiązań. W czasach komunistycznych zdarzały się przypadki ucieczek (np. do Włoch) kobiet, które - w celu uzyskania obywatelstwa albo przynajmniej prawa pobytu - wychodziły za mąż za starszych panów, by wkrótce po ślubie ich opuścić... To jest akt symulacji. Nawet na forum państwowym był zakaz tego typu małżeństw z obcokrajowcami (małżeństwo zawarte w kościele miało efekt cywilny) bo powszechne było zjawisko jawnej symulacji. Jeśli strona, która symuluje składa wniosek o orzeczenie nieważności małżeństwa i chce zawrzeć nowy związek to musi zmienić styl życia. Ma bowiem zakaz wstępowania w nowy związek jeśli nie złoży zobowiązania, że to małżeństwo chce zawrzeć szczerze.
Ale kto ma tę szczerość stwierdzić i orzec, że ta osoba autentycznie zmieniła styl życia?
- W takim wyroku jest klauzula, że taka osoba nie może zawrzeć małżeństwa, dopóki nie złoży stosownego zobowiązania - wobec biskupa lub w kurii - że przyjmuje wszystkie obowiązki małżeńskie; że chce małżeństwa nierozerwalnego, z potomstwem itd.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.