O życiu bez makijażu. Życiu, w którym zawsze jest czas na to, co najważniejsze.
Ostatnie dekrety Kongregacji do Spraw Kanonizacji wzbudziły, jak zwykle, duże zainteresowanie. Największym cieszą się bł. Paweł VI i bł. Oscar Romero. Zapewne przy okazji odżyje w mediach także dyskusja na temat encykliki Humanae vitae i stosunku Kościoła do teologii wyzwolenia. Ale dziś nie o nich.
Dzień Kobiet i zaawansowane przygotowania do poświęconego młodzieży Synodu są dobrą okazją, by zainteresować się mało znaną w Polsce kandydatką na ołtarze. Jej życiorys wpisuje się w promowany przez Franciszka model „świętej codzienności”. Taki zresztą jest tytuł dwutomowej biografii Sandry Sabattini, bo to o nią chodzi, przygotowanej przez Lailę Lucci.
Czym może fascynować ta młoda dziewczyna? Zaangażowaniem w życie Wspólnoty Jana XXII? Opcją na rzecz ubogich? Wewnętrznym poszukiwaniem Boga i pięknego życia? A może wszystko razem tworzy człowieka, który przez Kościół będzie stawiany wiernym za wzór?
Zatem garść faktów. Od dziesiątego roku życia prowadzi dziennik duchowy. Dwa lata później poznaje założyciela Wspólnoty Jana XXIII. Ks. Oreste Benzi zabierze ją w Dolomity, gdzie zaangażuje się w pracę z niepełnosprawnymi. Ten wyjazd da o wiele więcej. Uruchomi w dziewczynie, jak napisze w jednym z artykułów Gianpiero Piettiti, szósty zmysł odkrywania ukrytej biedy. „Sandra wybrała Boga i to było widać; w konsekwencji wybrała także ubogich, którym poświęcała swój czas.” Temu zaangażowaniu nie przeszkodziła pierwsza miłość. Być może to właśnie bliskość Guido sprawiła, że po dniach wspólnych poszukiwań ewangelicznego radykalizmu mogła napisać: „Kiedy naprawdę kochałam, czułam, że Bóg wypełnia wszystko i wszystkich.”
Patrząc na tak bogate życie wielu, zapewne nie po raz pierwszy, zastanawia się jak znajdowała na wszystko czas. Adoracja Najświętszego Sakramentu, zaangażowanie w życie wspólnoty, poszukiwanie biednych „którzy są pośród nas”, chór, nauka gry na fortepianie, studia, pierwsza miłość… Jakby chciała wycisnąć z życia wszystko, co się da. Jakby wiedziała, że „czas jest krótki”. Nie, w rzeczywistości chodziło o coś zupełnie innego. „Dziś – napisała w swoim dzienniku – widzimy inflację dobrych chrześcijan, a świat potrzebuje świętych.” Święty zawsze ma czas na to, co najważniejsze.
Czytając jej ostatnie wyznanie koniecznie trzeba zwrócić uwagę na zbieżność dat. Dekret o heroiczności cnót został podpisany tego samego dnia co dekret o uznaniu cudu za wstawiennictwem bł. Pawła VI. Papieża, który często przypominał, że „świat nie potrzebuje nauczycieli, ale świadków”. Przeczucie o sile świadectwa jej życia miał także ks. Oreste Benzi. Dlatego wkrótce po jej tragicznej śmierci (2 maja 1984 r.), przekonany, że Sandra wspaniale pokazuje młodym jak być wiernym Ewangelii, naciska na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego.
Częścią tego procesu jest tak zwane recognitio, czyli badanie doczesnych szczątków kandydata na ołtarze. Gdy w 2009 roku odkryto grób Sandry Sabattini okazało się, że nie pozostało w nim nic. Ks. Oreste Benzi powiedział wówczas: „Sandry nie powinniśmy szukać pośród zmarłych”. Ks. Bp Francesco Lambiasi, ordynariusz Rimini dodał: „Mające twarz i imię Sandra ziarno pszenicy, wpadło tak głęboko w ziemię, aby zmielone, całkowicie się z nią stopić.” Dlatego przygotowany w kościele sarkofag pozostanie pusty. Będzie więcej niż grobem, bo pomnikiem zmartwychwstania.
Na jeszcze jedno podobieństwo warto zwrócić uwagę. W „Otwieraniu drzwi” Franciszek mówił o inflacji piękna. „Zostało zastąpione makijażem”. Sandra, o czym wspomnieliśmy wyżej, pisała o inflacji dobrych chrześcijan. Świętość to piękno, którego nie jest w stanie zastąpić najlepszy nawet makijaż. Dlatego warto o świętości mówić i pisać. Tym bardziej, gdy mamy ją na wyciągnięcie ręki. Dwa tomy zatytułowanej „La santa della porta accanto” biografii, podpisany dekret o heroiczności cnót i zgłoszony już do Kongregacji cud za wstawiennictwem Sandry Sabattini, podpowiadają, że nie tylko warto o takiej świętości mówić i pisać. Przede wszystkim zaś warto na tę drogę ewangelicznego radykalizmu wejść. Bo tylko na tej drodze żyjemy naprawdę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.