Talibscy bojownicy dokonali w poniedziałek zbrojnego rajdu na położone w południowo-wschodnim Afganistanie miasto Chost, gdzie według sił rządowych zostali okrążeni.
Reporter Reutera słyszał wybuch i strzelaninę w pobliżu siedziby departamentu spraw plemiennych prowincji Chost. Widać było wydostający się stamtąd dym. Siły afgańskie zablokowały dostęp do rejonu wybuchu, a w pobliżu wylądował śmigłowiec.
"Otoczyliśmy dwóch bojowników w pobliżu departamentu spraw plemiennych" - powiedział dowódca wojsk afgańskich w prowincji Chost, generał Zahiruddin Wardak.
W rozmowie telefonicznej z Reuterem lokalny dowódca talibski Salahuddin Ajubi poinformował, że jego podwładni, w tym dwaj zamachowcy-samobójcy, opanowali rządowy budynek w ramach akcji typu komandoskiego.
Granicząca z Pakistanem prowincja Chost jest ostoją należącej do talibskiego sojuszu frakcji, na której czele stoi dowódca polowy Dżalaluddin Hakkani. Stale dochodzi tam do akcji w stylu komandoskim, również z udziałem samobójców-nosicieli bomb. Taktyka ta rozszerzyła się na południe i wschód Afganistanu, jak również na Kabul.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.
W stolicy władze miasta nie wystawią przeznaczonych do zbierania tekstyliów kontenerów.