Kobieta może być albo „nowoczesna” albo „tradycyjna”. Model pośredni jest niezwykle trudny do realizacji, gdyż wymaga odrzucenia obu wzorów.
Kościół walczy o poprawę losu kobiet, uznanie ich godności i praw. To priorytet zaangażowania Stolicy Apostolskiej – stwierdził na forum ONZ abp Celestino Migliore. Części osób wyda się to zapewne niewiarygodne – utarło się, że od walki o prawa kobiet są feministki.
Niedawno przez media przemknęła informacja, że zachodzi wyraźny związek między bombardowaniem dzieci i młodzieży wizerunkami o treści seksualnej a przemocą wobec dziewcząt i kobiet. "Dorastającym dziewczętom dajemy do zrozumienia, że ich wartość leży w byciu atrakcyjnymi dla chłopców za każdą cenę, a chłopcom mówimy, iż ich sprawdzianem jest zdolność uprzedmiotowienia dziewcząt, a następnie dziwimy się, że przemoc wśród nastolatków jest duża" - mówiła dr Papadopoulos, która prowadziła badania.
Z dziewcząt wyrosną kobiety, które swoją wartość będą budowały przede wszystkim na atrakcyjności seksualnej. Atrakcyjność w tej sferze wymaga jednak koniecznie jeszcze jednego atrybutu: gwarancji braku konsekwencji. To sfera, o którą walczą feministki – chodzi o możliwość zapobieżenia „problemom” lub ewentualnie zlikwidowania „problemu”. Bez niszczenia „wolności” do bycia bardzo atrakcyjnym przedmiotem. Takim, którego łatwo nie zamienia się „na lepszy model”.
Taka walka nie ma nic wspólnego z prawdziwą pomocą kobietom. Nie ma nic wspólnego z uznaniem ich godności i praw. Taki sposób patrzenia na prawa kobiety je poniża.
Problem w tym, by nie wpaść w drugą skrajność, zgodnie z którą kobieta = matka dzieciom i żona mężowi. To tylko druga pozycja tego samego wahadła. Kobieta może być albo „nowoczesna” (czytaj: samodzielna, odnosząca sukcesy w pracy, atrakcyjna i koniecznie w komplecie „wyzwolona” seksualnie) albo „tradycyjna” (żona, matka dzieciom, pracująca wyłącznie dlatego że musi i spełniająca się w gotowaniu obiadów i praniu pieluch).
Model pośredni jest niezwykle trudny do realizacji, gdyż wymaga odrzucenia obu wzorów. Niestety nie daje się być samodzielną, atrakcyjną żoną i matką dzieciom, prowadzącą cały dom, spełniającą się w pracy zawodowej i jeszcze zorientowaną w bieżących wydarzeniach i trendach kulturowych (przecież nie można z ludźmi rozmawiać tylko o zupkach i pieluchach). Doba ma tylko 24 godziny i więcej nie chce. Nie można zadowolić wszystkich. Z czegoś trzeba zrezygnować.
Realna walka o godność kobiety to stwierdzenie, że może ona ale nie musi powielać ani wzorca tradycyjnego, ani nowoczesnego. To uznanie że może być żoną, matką, pracownikiem, artystką, politykiem czy naukowcem, jeśli chce i potrafi, ale nie musi być wszystkim tym równocześnie. Ma prawo wybrać, w zgodzie ze swoim sumieniem i powołaniem, i temu wyborowi być wierna.
Jeśli będzie miała świadomość własnej, ludzkiej (nie kobiecej) godności, nie da z siebie zrobić przedmiotu. Nie pozwoli na przemoc czy wyzysk. Niezależnie, gdzie się znajdzie i kto będzie próbował ją na takiej pozycji umieścić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.