Dziś przypada 5 rocznica śmierci Jana Pawła II. Wydarzenia związane z odchodzeniem Jana Pawła II przypomina KAI.
Kierownik Polskiej Sekcji watykańskiego Sekretariatu Stanu, ks. Paweł Ptasznik powiedział o godz. 21, że jeszcze dziś rano Jan Paweł II odprawił Mszę św., jednak wskutek pogorszenia się samopoczucia papieża zadecydowano o jego hospitalizacji. Wedle niektórych doniesień stało się tak po konsultacji z kardiologami.
Opiekun polskich pielgrzymów, dominikanin o. Konrad Hejmo powiedział telewizji TVN 24, że podczas operacji papież był przytomny, dokonano tylko miejscowego znieczulenia. Jan Paweł II przebywał pod maską tlenową.
Tracheotomia polega na rozcięciu tchawicy i umieszczeniu w niej rurki, umożliwiającej dopływ powietrza do płuc z ominięciem chorego odcinka dróg oddechowych.
"Z tracheotomią wiąże się znaczne ryzyko infekcji. Robi się otwór w tchawicy, ale w ten sposób pomija naturalny filtr" - ostrzegł wieczorem prof. Giovanni d'Urso, specjalista chorób dróg oddechowych, pytany przez trzeci program telewizji RAI. Z kolei dr Włodzimierz Kuran z warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii powiedział telewizji TVN 24, że sam zabieg nie jest szczególnie skomplikowany, lekarze wykonują go rutynowo i trwa on kilkanaście minut.
"Osservatore Romano": łoże boleści staje się katedrą życia
Informując o powrocie Jana Pawła II do kliniki Agostino Gemelli watykański dziennik "L'Osservatore Romano" stwierdził, że przyczyną był nawrót grypy, na którą papież chorował w ubiegłych tygodniach.
"Kościół powszechny i Kościół Rzymu raz jeszcze padają w modlitwie przed Bogiem, zanosząc błagalne prośby o zdrowie dla Ojca Świętego. Z kliniki Gemelli płynie raz jeszcze, w czasie Wielkiego Postu, orędzie miłości przeżywanej i świadczonej w jedności z Chrystusem i Kościołem. Łoże boleści staje się katedrą życia” - czytamy.
Już po raz dziesiąty
Nagła hospitalizacja Jana Pawła II była jego 10. pobytem w szpitalu, gdzie dotąd łącznie spędził on 147 dni.
Chociaż w chwili wyboru 16 października 1978 Karol Wojtyła był najmłodszym papieżem w XX wieku, a także najsprawniejszym i najbardziej wysportowanym (media na Zachodzie nazywały go nawet "atletą Pana Boga"), to później spadły na niego najboleśniejsze doświadczenia spośród wszystkich biskupów Rzymu ostatnich wieków. Zapoczątkował je zamach na Placu św. Piotra 13 maja 1981, po którym Ojciec Święty po raz pierwszy trafił do rzymskiej kliniki im. o. Agostino Gemellego, która odtąd miała się stać dla niego "trzecią rezydencją" - jak sam to kiedyś dowcipnie określił - po Watykanie i Castel Gandolfo.
Na łożu szpitalnym przebywał 3 tygodnie, do 3 czerwca, po czym znów tam powrócił 20 tegoż miesiąca z powodu zakażenia "citomegalo”, wirusem którego osłabiony wcześniejszymi przejściami organizm nie był w stanie sam pokonać. Z kliniki Ojciec Święty wyszedł 14 sierpnia, a więc po 55 dniach i był to najdłuższy jego pobyt w tym miejscu.
Po raz trzeci papież przebywał w szpitalu w dniach 12-28 lipca 1992 z powodu operacji guza jelita, który na szczęście okazał się łagodny. Już wówczas zaczęły się pojawiać głosy o szybkim odejściu Jana Pawła II z tego świata, ale - jak miała pokazać przyszłość - wrócił on do swych obowiązków i stoi na czele Kościoła do dzisiaj, mimo coraz słabszego zdrowia.
Czwarta wizyta była krótka - tylko kilkugodzinna 2 lipca następnego roku i wiązała się z rutynową kontrolą ogólnego stanu zdrowia po poprzedniej operacji.
Za piątym razem Ojciec Święty znalazł się w tym samym obiekcie w dniach 11-12 listopada tegoż roku w wyniku przypadkowego potknięcia się na posadzce w Pałacu Apostolskim, gdy przyjmował na audiencji uczestników konferencji Światowej Organizacji Wyżywienia i Rolnictwa w Rzymie. Było to silne stłuczenie, na szczęście bez poważniejszych skutków wewnętrznych, ale Papież przez kilka tygodni miał lewą rękę na temblaku.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.