W powodzi zginęło już 12 osób - wynika z informacji zebranych przez policję. Funkcjonariusze nie odnotowali natomiast żadnych kradzieży mienia powodzian czy włamań do zalanych domów.
Jak w sobotę powiedział PAP rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski, obecnie w akcję związaną z powodzią zaangażowanych jest 7 tys. policjantów. Biorą udział w ewakuacji ludzi, chronią ich dobytek, patrolują zalane rejony, wały. Zabezpieczają też zalane drogi i kierują kierowców na objazdy.
Na bemowskim lotnisku w Warszawie działa zespół, który koordynuje pracę 25 śmigłowców - 13 policyjnych, 4 straży granicznej i 8 wojskowych - biorących udział m.in. w ewakuacji powodzian.
"Sami policjanci ewakuowali z terenów zalanych ponad 3 tys. osób. W nocy do patrolowania tych rejonów używane są m.in. śmigłowce z kamerami termowizyjnymi. Funkcjonariusze, płynąc łodziami, używają też rac, które przez długi okres oświetlają znaczny teren" - dodał.
Powiedział jednak, że jak do tej pory policja nie odnotowała przypadków kradzieży pozostawionego mienia.
Zaapelował też, by osoby, do których przyjdą policjanci z informacją, że trzeba się ewakuować, nie zwlekały. "Wśród tych, których musieliśmy ewakuować przy pomocy śmigłowców, było też wiele dzieci. Nie ryzykujmy swojego zdrowia i życia" - dodał.
Podkreślił także, że trzeba uważać na przekazywanie niesprawdzonych informacji. "Mieliśmy do czynienia z sytuacją w woj. lubelskim, gdy podczas umacniania wałów, rozeszła się plotka, że wieś zostanie rozdzielona na dwie części i jedna z nich będzie zalana. Ludzie wpadli w panikę, konieczny był policyjny negocjator" - dodał Sokołowski.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.