Rozmowy z białoruskim ministrem energetyki Alaksandrem Oziercem na temat gazu nie przyniosły rezultatu - poinformował w sobotę prezes rosyjskiego Gazpromu Aleksiej Miller.
Miller i Ozieriec spotkali się w Petersburgu, gdzie obaj uczestniczą w trwającym tam 14. Międzynarodowym Forum Ekonomicznym.
Zapytany przez dziennikarzy, czym zakończyły się jego negocjacje z szefem resortu energetyki Białorusi, Miller odpowiedział: "Niczym. Rozstaliśmy się, a dokąd oni pojechali, nie wiem". Szef Gazpromu dodał, że nie wie też, czy rozmowy będą kontynuowane w niedzielę.
Gazprom zagroził w czwartek Białorusi ograniczeniem od poniedziałku o 85 proc. dostaw gazu, o ile Mińsk nie zapłaci długu w wysokości 192 mln dolarów. W odpowiedzi na to ultimatum Białoruś oświadczyła, że Rosja jest jej winna 200 mln USD za tranzyt gazowego paliwa do Europy Zachodniej.
Poproszony o skomentowanie roszczeń Mińska, Miller odparł, że "w terminologii futbolowej nazywa się to nieudaną pułapką ofsajdową".
Gazprom twierdzi, że jego białoruski partner, Biełtransgaz, w 2010 roku systematycznie łamie warunki umowy z 2006 roku. Płaci bowiem za surowiec według stawek z 2009 roku - 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Zgodnie z kontraktem w pierwszym kwartale 2010 roku miał płacić 169,22 USD, a w drugim - 184,8 dolarów.
Białoruś nie neguje długu wobec Rosji. Twierdzi jednak, że według stanu z 1 maja wynosił on 132,6 mln dolarów.
Rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow poinformował w piątek, że dostawy gazu dla Białorusi mogą zostać zmniejszone o 85 proc. od godz. 10.00 czasu moskiewskiego (8.00 czasu polskiego) w poniedziałek.
Kuprijanow zapewnił, że w razie ograniczenia dostaw surowca dla strony białoruskiej Gazprom będzie nadal dostarczał gaz do Europy Zachodniej w dotychczasowej objętości.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.