Politycy różnią się w ocenie dokonanych w piątek wieczorem zmian w kierownictwie Rady Nadzorczej i Zarządu TVP S.A. PO obawia się, że zmiany opóźnią realizację ustawy o radiofonii i telewizji. PiS uważa je za dowód na przejęcie przez PO kontroli nad telewizją.
Szefowa sejmowej komisji kultury i środków przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska w rozmowie z PAP wyraziła obawę, że dokonane zmiany mogą się przełożyć na opóźnienia w realizacji przez KRRiT ustawy o radiofonii i telewizji. "Gdybym to ja podejmowała decyzję, to oczywiście poczekałabym na wybór nowej rady nadzorczej, bo dla mnie odpowiedzialność jest wspólna całej tej ekipy. Cała rada nadzorcza i cały zarząd TVP w dotychczasowym składzie odpowiadają za zupełnie tragiczną sytuację w telewizji, za fatalną atmosferę, więc może należało to przerwać" - powiedziała
Przyznaje ona, że z reguły takie sytuacje jak zmiany władz spółki "wywołują reakcje". "Zarząd nie ma specjalnej ochrony, ale jak ktoś lubi to może się procesować, ale ja tu nie widzę pola do popisów procesowych" - powiedziała odnosząc się do wypowiedzi członków władz TVP na temat możliwości niezarejestrowania przez sąd zmian w Radzie Nadzorczej i zarządzie TVP.
"Żałować nie ma kogo, ani pana Szwedo, ani pana Orła, ani pana Tejkowskiego, co do tego nie mam wątpliwości. Natomiast z drugiej strony mam ogromny dystans i wątpliwości co do ozdrowieńczego zrywu SLD-owskiej części rady nadzorczej" - tak posłanka PO skomentowała nowy skład władz zarządu i Rady Nadzorczej telewizji publicznej.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak uważa z kolei, że dokonane w piątek zmiany to "dowód na przejęcie kontroli przez większość rządzącą nad instytucją, która dotychczas od tej większości była niezależna". W jego opinii dowodem na to jest, że nowym przewodniczącym Rady został przedstawiciel Ministra Skarbu Państwa - ministra z PO. "To oczywiście jest złe dla demokracji, kiedy jedna partia polityczna kontroluje praktycznie wszystkie instytucje, których zadaniem jest kontrolowanie władzy" - dodał.
Błaszczak uważa, że zmiany są realizacją scenariusza, o którym mówił Andrzej Wajda podczas inauguracyjnego posiedzenia komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego. "Wówczas pan Andrzej Wajda powiedział, że środowisko polityczne, które dziś rządzi Polską, ma przyjaciół w jednej telewizji prywatnej, ma w drugiej i trzeba coś zrobić, żeby miało również poparcie, przyjaciół w mediach publicznych. Mamy realizację tego scenariusza" - powiedział PAP szef klubu PiS.
Na uwagę, że zmiany we władzach TVP w istocie są tymczasowe, bo z mocy prawa ich kadencje niebawem wygasną, Błaszczak odparł, że "w Polsce prowizorki często trwają dość długo. Na pewno jest zamieszanie i mamy do czynienia z gorączkowością działania. Widać śpieszy się rządzącym, żeby podporządkować sobie media publiczne. Niewątpliwie, jest to gorszące" - uznał.
W ocenie wicemarszałka Sejmu Jerzego Wenderlicha (Lewica)zmiany personalne we władzach telewizji publicznej "to jest dobry omen". Wreszcie Rada Nadzorcza TVP wypełnia swoje zadania - powiedział PAP. Dodał też, że widzi zmiany takie, "z których może popłynąć lepsza jakość tych mediów publicznych". "Ale po owocach ich poznacie" - dodał.
"Czekać będę teraz, czy te zmiany podjęte przez Radę Nadzorczą, a wkrótce i to wszystko co zacznie robić Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, rzeczywiście wypełni nasze myślenie o tym, żeby te media wreszcie nie służyły żadnej partii, tylko +partii radiosłuchaczy i telewidzów+" - dodał Jerzy Wenderlich.
"Tradycją jest to, że ci, którzy pełnili funkcje w zarządzie - że tak powiem - przyspawali się do tych stołków i wielkimi siłami bronią się, by się nie dać odspawać" - tak przebieg posiedzenia piątkowej Rady Nadzorczej TVP komentował w sobotę w radiowej "Trójce" Jarosław Kalinowski (PSL). Według Kalinowskiego ci, którzy obserwują sytuację w TVP "nie mogą się połapać, co tam jest prawnie, a co nieprawnie, czy prawnie było zwołane posiedzenie RN, czy w odpowiednim czasie, kto był a kto nie był - to naprawdę już tylko sądy będą to rozstrzygać" - powiedział.
Jego zdaniem najgorsze jeśli chodzi o zmiany w TVP jest to, że idą za nimi olbrzymie odprawy, "a odprawy to jak wiadomo pieniądz publiczny" - podkreślił. "To jest koszt tych politycznych wojen i braku ciągle gotowości do tego, żeby te media były rzeczywiście publiczne i żeby wszyscy nawzajem mogli się kontrolować" - podkreślił.
W piątek pięciu członków Rady Nadzorczej Telewizji Polskiej odwołało przewodniczącego Bogusława Szwedo, zawiesiło dwóch członków zarządu (Romualda Orła i Przemyława Tejkowskiego) i powołała na p.o prezesa TVP S.A Włodzimierza Ławniczaka. W zarządzie pozostał Paweł Paluch.
Nowy zarząd TVP poinformował, że ma charakter tymczasowy i będzie kierował spółką do momentu rozstrzygnięcia konkursów na członków Rady Nadzorczej i zarządu, które rozpisze KRRiT. Poprzedni prezes TVP Romuald Orzeł i część członków RN nie uznaje piątkowych decyzji RN. Tymczasowy zarząd zadeklarował, że będzie zabiegał o jak najszybsze spotkanie z KRRiT.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.