Salezjanie odnieśli się do medialnych doniesień o kontrowersjach w kazaniu wygłoszonym 1 marca w kościele pw. św. Michała Archanioła we Wrocławiu.
Przypomnijmy. O sprawie poinformowała Gazeta Wyborcza.
Według relacji zamieszczonych w artykule, kapłan mówił o tym, że antidotum na epidemię koronawirusa nie są maseczki i płyny antybakteryjne, ale modlitwa. Cytowana uczestniczka Mszy św. mówiła również o tym, że ksiądz określił koronawirusa jako karę za grzechy takie jak homoseksualizm, wspólne życie bez ślubu i aborcję.
Do sprawy po jej zbadaniu odnieśli się wrocławscy salezjanie. W piśmie podpisanym przez rzecznika prasowego Inspektorii Wrocławskiej Salezjanów, ks. Jerzego Babiaka czytamy, że relacji świadków wynika, że zdanie "koronawirus jest karą za grzechy aborcji i homoseksualizmu" nie padło z ambony. Zaznaczył jednak, że zdania na temat kazania wśród słuchaczy są bardzo podzielone od pochwał po złość.
"Kazanie tylko w pewnej części odnosiło się do wzbudzającego wielkie emocje tematu koronawirusa. Kapłan w większości kazania mówił na temat modlitwy i nawrócenia jako sposobu wynagrodzenia Bożemu Sercu za grzechy ludzkości. Czynił to w odniesieniu do objawień fatimskich, których treść cytował z myślą, że mogą posłużyć jako konkretne wskazania na Wielki Post. Tematy te były omawiane w różnych miejscach kazania" - tłumaczy ksiądz rzecznik.
Jednocześnie przyznaje, że: "Słuchacze mogli jednak odnieść wrażenie, że kwestie te ściśle się ze sobą wiążą i tak zinterpretować wypowiedź kapłana jak zostało to przedstawione w mediach".
Na zakończenie oświadczenia salezjanie przepraszają za zaistniałą sytuację wszystkich, którzy poczuli się nią dotknięci. Informują również o stosownym upomnieniu i pouczeniu ze strony władz kościelnych dla kaznodziei. Podkreślają również, że oficjalne stanowisko Kościoła w sprawie koronawirusa jest zawarte w komunikacie przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski z 28 lutego 2020 r.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ratownicy w środę kontynuowali poszukiwania osób uwięzionych w ruinach domów.
Szacuje się, że na pokładzie było ponad 100 osób, w tym dzieci.
"Zawiera dużo błędów merytorycznych, historycznych i lingwistycznych, a nawet ortograficznych."
"Kiedy traci się dziecko, także w wyniku poronienia, ta żałoba jest tak trudna..."