Australijskie linie lotnicze Qantas wykluczyły możliwość, by przyczyną poważnych uszkodzeń w dwóch maszynach był sabotaż. "To były techniczne awarie" - powiedział w sobotę szef linii Alan Joyce.
W ostatnich dniach dwa samoloty linii Qantas - Airbus A380 i Boeing 747-400 - miały niemal identyczne problemy z silnikami i musiały w ich efekcie awaryjnie lądować w Singapurze. W A380 tuż po starcie eksplodował jeden z czterech silników, którego szczątki spadły na ziemię, natomiast w Boeingu, także zaraz po starcie, jeden z silników stanął w płomieniach.
"To czysty przypadek. Nie wierzymy w sabotaż. Po prostu to były awarie" - zapewnił Alan Joyce. Oba samoloty są napędzane przez silniki koncernu Rolls Royce. Brytyjska firma, tak jak Qantas, nie widzi związku między oboma przypadkami. Oficjalnie jednak rzecznik Rolls Royce'a nie chciał komentować wydarzeń. Powiedział tylko, że trwa ustalanie przyczyn awarii.
Szef Qantasu, linii, które cieszą się opinią jednych z najbardziej bezpiecznych na świecie, jest przekonany, że awarię silników spowodowała wada materiału lub błąd konstrukcyjny.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.