Zdecydowałem o wysłaniu kolejnych transportów z pomocą rzeczową na przejścia graniczne z Białorusią - poinformował we wtorek wieczorem premier Mateusz Morawiecki. Jak podkreślił, Polska liczy na zmianę postawy władz swojego wschodniego sąsiada.
Szef rządu o decyzji poinformował we wpisie na Facebooku. "Zdecydowałem o wysłaniu kolejnych transportów z pomocą rzeczową na przejścia graniczne z Białorusią, liczymy na zmianę postawy i dobrą wolę tamtejszych władz" - podkreślił.
"Wprowadzamy stan wyjątkowy na granicy z Białorusią po konsultacjach z naszymi służbami i sąsiadami z Litwy, Łotwy i Estonii, których problem fali nielegalnej imigracji dotknął wcześniej. Nie oznacza to jednak, że zaprzestajemy działań humanitarnych" - dodał Morawiecki.
"Zdajemy sobie sprawę z tego, że ludzie koczujący po stronie białoruskiej nie są winni cynicznej grze Aleksandra Łukaszenki. Od pierwszego dnia kryzysu działamy, żeby pomagać poszkodowanym przez sytuację w Afganistanie" - zapewnił premier.
Przypomniał, że Polska sprowadziła z Kabulu blisko 1000 osób, którymi się opiekuje. "Pomagamy także tym, którzy są na Białorusi, ale jesteśmy zobowiązani działać zgodnie z prawem, odpowiedzialnie, nie dając władzom Białorusi pretekstu do ataków na Polskę i Unię Europejską" - zastrzegł.
Premier przypomniał też, że "ciężarówki wysłane przez nas z pomocą humanitarną nadal nie otrzymały zgody na wjazd na teren Białorusi". "Nota polskiego MSZ z chęcią pomocy rzeczowej w postaci namiotów, kocy i śpiworów również pozostała bez odpowiedzi" - dodał Morawiecki.
"Wywieramy presję kanałami dyplomatycznymi, ale na razie nie widać dobrej woli po stronie państwa, na terenie którego znajdują się grupy imigrantów z Bliskiego Wschodu" - podkreślił premier.
"Nie zaprzestaniemy starań o możliwość pomocy, w razie potrzeby będziemy w tym celu interweniować w organizacjach międzynarodowych i współpracować z organizacjami pozarządowymi" - zapewnił szef rządu.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.