Ile trzeba lat pracy, by poczuli się odpowiedzialni za inne dzieła w Kościele i nie czekając na dyrygenta wyszli z inicjatywą?
Z pierwszych tygodni pobytu w parafii zapamiętałem między innymi takie wydarzenie. Przed rozpoczęciem niedzielnej Mszy św. przygotowałem teksty śpiewów do rzutnika. Pierwsza zwrotka pieśni na wejście rozłożona była na dwa slajdy. Gdy kolejna część nie pojawiła się na ekranie zwróciłem się w kierunku wyznaczonej do obsługi urządzenia osoby. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nie śledziła wyświetlanego tekstu, ale z przerażeniem w oczach czekała na znak od proboszcza.
Minęło siedem lat. Śpiewy na niedzielną Eucharystię przygotowuje dwóch organistów wolontariuszy, ustalając z ministrantami ewentualne warianty ich wykonania. Ci ostatni, zwani niekiedy złośliwie zorganizowaną obrazą Boską, zaskoczyli mnie przed Bożym Narodzeniem pozytywnie. Po raz pierwszy sami się zorganizowali, ustalili termin i zaproponowali świąteczny wystrój kościoła. Właściwie niczego nie musiałem korygować.
Patrząc na tę zmianę z perspektywy wielkich projektów można ją uznać za raczej mizerny sukces. Bo ten w opinii specjalistów od duszpasterstwa przekłada się na ilość ruchów, stowarzyszeń, grup biblijnych, zespołów charytatywnych i różnych spektakularnych akcji. W sprawozdaniach najczęściej trzeba odpowiadać na pytania o ilość. Nie dziwi zatem, że proboszczowie robią wszystko, by ta oczekiwana ilość była imponująca.
Rzutnik, niedzielne śpiewy i przystrojenie kościoła to drobnostki. Tyle, że trzeba było siedmiu lat, by grupa parafian za te drobnostki poczuła się odpowiedzialna. Ile trzeba lat pracy, by poczuli się odpowiedzialni za inne dzieła w Kościele i nie czekając na dyrygenta wyszli z inicjatywą?
Ostatnim pytaniem wracam do deklarowanej na początku Adwentu niewiary w skuteczność jednorocznych programów. To stanowczo za mało, by realizować wielkie cele. Dojrzewania nie da się przyspieszyć. Cierpliwy ogrodnik z Ewangelii nie zraża się brakiem owocu. Prosi właściciela ogrodu, by z wycinką poczekał jeszcze rok. W tym czasie okopuje drzewo i nawozem posypuje ziemię.
W duszpasterstwie (i nie tylko) chyba to właśnie jest najtrudniejsze. Dać sobie i innym czas. I cierpliwie czekać. Choćby siedem lat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.