Wierność Ewangelii jest najlepszą odpowiedzią na każdy antykościelny atak – mówi w rozmowie z KAI arcybiskup Stanisław Gądecki, metropolita poznański i wiceprzewodniczący Episkopatu Polski. Apeluje zatem o ewangeliczny radykalizm.
Aby umożliwić skuteczne działanie rad duszpasterskich organizujemy szkolenia dla ich członków. W przypadku Rad Ekonomicznych jest to zadanie proste. O wiele trudniejsze jest przekonanie świeckich, że są współodpowiedzialni za duszpasterstwo. Wielu powtarza w kółko: „Proboszcz się na tym zna, on to najlepiej robi!”. Tłumaczymy im więc, na czym polega odpowiedzialność duszpasterska świeckich w parafii. Na czym polega ich współodpowiedzialność za Kościół.
W Polsce jest 10, 5 tys. parafii. Istniejące przy nich rady mogłyby być dużą siłą?
– Te kilkadziesiąt tysięcy świeckich mogłoby zmienić oblicze Kościoła. Człowiek, który jest w duszpasterskiej radzie powoli otwiera swoje oczy. Dostrzega jak trudno jest coś rozwinąć ku lepszemu. Zaczyna lepiej rozumieć księży i – przede wszystkim – uczy się cierpieć z Kościołem. Dyskutować w Kościele jest łatwo, ale cierpieć dla Kościoła jest trudno.
Działalność świeckich wydaje się szczególnie niezbędna dziś, na etapie na jakim znalazł się Kościół. Czego jeszcze oczekiwałby od nich Ksiądz Arcybiskup?
– Trzeba odejść od modelu zakładającego, że aktywni świeccy są w gremiach parafialnych głównie po to, by coś konkretnego dla parafii załatwić, choć i to jest potrzebne. Ale w sumie byłoby to instrumentalnym traktowaniem ludzi. Za mało mówi się o prawdziwej misji świeckich, która nie polega na sklerykalizowaniu się, ale na uświęceniu profanum, czyli świata. Proboszcz zazwyczaj ewangelizuje tych, którzy przychodzą do kościoła, czyli mniej więcej jedną trzecią mieszkańców parafii. Świeccy mogą dotrzeć wszędzie.
Rolą świeckich jest uświęcenie przestrzeni edukacji, kultury, ekonomii, gospodarki, polityki. Zamieszanie rodzi się wtedy, gdy świeccy się klerykalizują, a duchowieństwo się sekularyzuje; gdy świeccy marzą o tym, by sprawować funkcje w prezbiterium, a księża – o zeświecczeniu. Problem ten obserwowałem w krajach języka niemieckiego, gdzie jasno dostrzegalna jest chęć do „zamiany miejsc” duchownych i świeckich. Tym po części tłumaczę żądanie kapłaństwa kobiet czy zniesienia celibatu. Jest to symptom zajmowania się problemami marginalnymi, zamiast ewangelizowania świata, który woła o świadków.
Wydaje się, że w Polsce jednym z hamulców zaangażowania świeckich w świecie jest charakteryzująca część katolików postawa obronna polegająca na chęci zamknięcia się w bezpiecznym kręgu, by chronić „tożsamość” przed zagrożeniami z zewnątrz!
– Jest to postawa niemądra. Gdyby pierwotne chrześcijaństwo tak się zachowywało, do dzisiaj tkwiłoby w Jerozolimie, a raczej wcale by go nie było. Chrześcijaństwo zawsze starało się ewangelizować świat, niezależnie od zagrożeń, jakie to na niego ściągało. Judaizm w pewnych okresach był misyjny, a w innych zarzucał misje i twierdził, że Żydem może być tylko ten, kto się nim narodził. W Kościele nakaz misyjny jest powszechny i stały.
Dochodzimy tu do pojęcia dialogu z niewierzącymi bądź myślącymi inaczej.
– Najpierw trzeba wyróżnić pewne kategorie niewierzących: najpierw będą to ateiści, a więc ludzie o sprecyzowanym systemie myślowym i określonej filozofii życiowej. Potem idą ochrzczeni, których nie można nazwać niewierzącymi, których liche świadectwo chrześcijańskie wywodzi się z życiowych doświadczeń lub niemożności pogodzenia swego życia z wymaganiami wiary (np. żyjący w konkubinacie, lub ponownym, niesakramentalnym małżeństwie; tu można zaliczyć także tych, którzy odeszli od praktyk religijnych z powodu rzeczywistych czy urojonych pretensji do duchownych, a także tych, którzy odeszli z powodu zaangażowania politycznego; jeszcze inną kategorią są obojętni religijnie, którzy dali się opanować materializmowi praktycznemu oraz wątpiący i poszukujący). Nie można też nie zauważyć sporej liczby „niewierzących” z niskich pobudek, którzy dla pieniędzy sprzedadzą każdego i wszystko. Istnieją też niewierzący, którzy do żadnego dialogu się nie nadają, ponieważ ich jedynym celem jest leczenie własnych kompleksów poprzez szydzenie z innych.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...