W wyniku sobotniego wybuchu w elektrowni atomowej Fukushima I nie doszło do uszkodzenia osłony reaktora - powiedział rzecznik japońskiego rządu Yukio Edano, powołując się na zarządzającą elektrownią firmę Tokyo Electric Power co. (TEPCO). Podkreślił też, że wybuch nie doprowadzi do wycieku radioaktywnego na dużą skalę.
Rząd zapewnił też, że zmniejszył się poziom promieniowania w elektrowni atomowej Fukushima I, w której wcześniej tego dnia doszło do eksplozji. Premier Japonii Naoto Kan wezwał ludność zamieszkującą tereny w pobliżu siłowni do zachowania spokoju. Premier Japonii Naoto Kan wezwał ludność zamieszkującą tereny w pobliżu siłowni do zachowania spokoju.
Uspokajające komentarze płynęły wcześniej ze strony specjalistów.
Japońska agencja bezpieczeństwa nuklearnego poinformowała w sobotę, że w jej ocenie jest mało prawdopodobne, aby doszło do poważnego uszkodzenia osłony reaktora nr 1 w elektrowni Fukushima 1, w której miał miejsce wybuch. Przedstawiciele tej agencji doszli do takiego wniosku po przebadaniu najnowszych danych dotyczących poziomu promieniowania wokół siłowni.
Polscy specjaliści z Państwowej Agencji Atomistyki - opierając się na informacjach w dużej mierze medialnych - tłumaczą dla telewizji Polsat NEWS, że awaria nie stwarza żadnego zagrożenia dla Polski. Stwierdzany wokół elektrowni poziom cezu nie przekracza poziomu dopuszczonego przez ośrodki dozoru międzynarodowego, a sam pierwiastek promieniotwórczy został uwolniony w sposób kontrolowany, wskutek spuszczenia pary z uszkodzonego systemu chłodzenia.
Wcześniej podawano, że - wobec zaistniałej sytuacji - rozszerzono strefę ewakuacji wokół elektrowni Fukushima 1 z 10 do 20 km, co oznacza to konieczność ewakuacji (łącznie) około 100 tys. osób. Dr Andrzej Mikulski, doradca prezesa PAA wyjaśniał jednak, że zarządzona ewakuacja jest przede wszystkim zabezpieczeniem i najprawdopodobniej okaże się niepotrzebna.
Jak twierdzą media, japońskie władze rozszerzyły również do 20 km. strefę ewakuacji wokół elektrowni Fukushima II. Rano stwierdzono tam 20-krotnie podwyższony poziom promieniowania. Fukushima II znajduje się ok. 11 km na południe od elektrowni Fukushima I, w której doszło do wybuchu.
Fizyk reaktorowy dr Stanisław Latek, rzecznik prasowy Państwowej Agencji Atomistyki, stwierdził w wywiadzie dla PAP, że nawet 20-krotny wzrost poziomu promieniowania jeszcze nic nie oznacza. "Normy promieniowania dla ludzi są tak nisko ustalone - tłumaczył - że ich zwiększenie nawet kilkudziesięciokrotne przez jakiś czas - "nie latami, tylko przez ileś godzin czy dni" - nie jest jeszcze zagrożeniem dla zdrowia."
Uwolnienie pary wodnej zawierającej substancje promieniotwórcze na razie nie jest groźne dla ludzi - uważa ekspert. "W zależności od wielkości dawki trzeba by 'kolekcjonować' promieniowanie przez wiele dni lub tygodni." - mówi. Ewakuacja spowoduje, że dawka, którą dostali, nie będzie miała większych konsekwencji.
Gromadzenie zapasów jodyny, czyli roztworu jodu w etanolu to gest profilaktyczny, do ewentualnego zastosowania w społeczności lokalnej w celu zablokowania tarczycy przed wchłanianiem radioaktywnego jodu - tłumaczy rzecznik PAA. Zapewnia też, że ewentualne skażenie nie ma szans dotrzec do Polski. "Nawet jeżeli uwolniła się radioaktywność, to nie została wyniesiona wybuchem na kilka kilometrów w górę, by wiatr miał szansę ją przegonić nad Europę. To jest raczej miejscowe skażenie" - zapewnił.
***
W elektrowni atomowej Fukushima I doszło w sobotę do eksplozji, która spowodowała jej częściowe uszkodzenie. Cztery osoby zostały ranne. Rząd uspokaja i podkreśla, że władze z uwagą obserwują poziom promieniowania. Na miejsce wysłano specjalną ekipę ratunkową.
Rzecznik rządu Yukio Edano powiedział na nadzwyczajnej konferencji prasowej, że poziom radioaktywności wzrasta w sposób, w jaki zakładano. Jednak według agencji Kyodo, godzinny poziom promieniowania, któremu poddawana jest osoba przebywająca na miejscu elektrowni atomowej Fukushima I, jest równy dopuszczalnemu rocznemu limitowi. Jak poinformowała ta agencja, japońskie siły samoobrony monitorują radioaktywną substancję wokół elektrowni.
Wcześniej japońska agencja bezpieczeństwa nuklearnego podała, że w elektrowni Fukushima I na skutek awarii systemu chłodzenia mogła rozpocząć się częściowa reakcja topienia rdzenia reaktora numer 1. Wokół reaktora wykryto radioaktywny cez. Rzecznik Edano poinformował, że zbierane są zapasy jodyny, żeby przygotować się na różne ewentualności.
Według telewizji NHK, w następstwie wybuchu w elektrowni, która znajduje się ok. 240 km na północ od Tokio, zawaliły się ściany i dach budynku, w którym znajduje się jeden z reaktorów. Rząd potwierdził, że wybuch częściowo uszkodził elektrownię, jednak na razie rozmiar zniszczeń nie jest znany. Jak podała firma Tokyo Electric Power co. (TEPCO), zarządzającej tą elektrownią, rannych zostało czterech pracowników elektrowni, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. TEPCO potwierdziło doniesienia agencji Kyodo, że do wybuchu doszło podczas wstrząsów wtórnych.
Przedstawiciel Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) powiedział, że organizacja zbiera informacje na temat wybuchu.
Telewizja NHK radzi Japończykom, by nie wychodzili z domów, a osobom, które muszą pozostać na zewnątrz - by chroniły drogi oddechowe i skórę. Tymczasem władze nakazały ewakuację wszystkich osób mieszkających w promieniu 10 km od elektrowni Fukushima II. Znajduje się ona ok. 11 km na południe od Fukushimy I. Wcześniej ewakuowano wszystkich w promieniu 10 km od Fukushimy I i w promieniu 3 km od Fukushimy II. Łącznie ewakuowano 45-48 tys. osób.
Wskutek wybuchu koncerny motoryzacyjne Nissan, Honda i Toyota zapowiedziały, że w poniedziałek zawieszą produkcję we wszystkich swoich zakładach w Japonii. W piątek firmy te wstrzymały produkcję w zakładach znajdujących się na terenach dotkniętych trzęsieniem ziemi w prefekturach Tochigi, Miyagi, Iwate, Kanagawa.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.