W Libii wciąż jest niespokojnie. Sytuacja w Północnej Afryce dotyka szczególnie sąsiednie regiony, np. Maltę.
Do wybrzeży wyspy w ostatnich tygodniach dotarły trzy łodzie z 820 uchodźcami afrykańskimi. Połowę z nich stanowili Somalijczycy. Pozostali to mieszkańcy Erytrei, Etiopii, Wybrzeża Kości Słoniowej i Pakistanu. Morska wyprawa w nieznane niesie ze sobą spore ryzyko.
Uchodźcy, wśród których jest 50 dzieci, przebywają obecnie w specjalnie przygotowanych dla nich obozach, gdzie czekają na rozpatrzenie ich wniosku o azyl. Nie każdy jednak otrzyma ten dokument. Duża część z nich będzie deportowana, nie nastąpi to jednak wcześniej niż przed upływem 18 miesięcy, podczas których każdy ma prawo do odwołania się od decyzji urzędu deportacyjnego.
Jezuicki ośrodek pomocy uchodźcom JRS otrzymał również informacje o wyłowieniu u wybrzeży Libii ok. 70 ciał uchodźców, których łódź zaginęła przed paroma dniami. Z jednostki tej otrzymaliśmy informacje za pośrednictwem telefonów komórkowych, iż brakuje im paliwa i jedzenia, oraz że stracili orientację. Trwają również poszukiwania innej jednostki, na pokładzie której znajduje się blisko 340 uchodźców. Kontakt z nimi również urwał się nagle. Szacuje się, że w stronę Europy podąża blisko 60 łodzi z uchodźcami afrykańskim. Część z nich została siłą zmuszona przez oddziały Kadafiego do opuszczenia Libii. Sytuacja wymaga szybkiej i zdecydowanej reakcji Unii Europejskiej.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.