Jajkami, ziemniakami i butelkami młodzież z organizacji prawicowo-narodowych obrzuciła w Łodzi uczestników Marszu Równości. Narodowcy zablokowali też główną ulicę miasta, nie chcąc przepuścić manifestantów. Interweniowała policja.
Pierwszy w Łodzi Marsz Równości gejów i lesbijek został zorganizowany przez Kampanię Przeciw Homofobii pod hasłem "Zwiąż mnie. Ludzie chcą się wiązać różnie".
Sama zapowiedź marszu wywołała wiele protestów w środowiskach prawicowo-narodowych. Członkowie Ligi Polskich Rodzin przekazali nawet prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej pismo, w którym domagali się wydania zakazu organizacji Marszu Równości.
Zakazu jednak nie było i w sobotę po południu na Starym Rynku w Łodzi zaczęli zbierać się uczestnicy manifestacji. Było ich ok. 200. Liczniejsza była grupa narodowców, którzy miejsce zbiórki wyznaczyli sobie w sąsiadującym z rynkiem Parku Staromiejskim.
Uczestnicy Marszu Równości ze Starego Rynku ruszyli w kierunku Placu Wolności, z którego mieli przejść na główną ulicę miasta, Piotrkowską. Towarzyszyła im policja, lecz nie uchroniło to ich od jajek, ziemniaków i butelek rzucanych przez narodowców, którzy pod adresem manifestantów wznosili również obraźliwe okrzyki.
Mimo obecności policji narodowcy podjęli również próbę przerwania manifestacji. Zablokowali Piotrkowską pomiędzy ulicami Zieloną i Traugutta i nie chcieli przepuścić uczestników marszu. Policja zepchnęła blokujących do bram.
Marsz Równości ostatecznie dotarł do ul. Traugutta, a później wrócił na Stary Rynek, gdzie manifestanci rozeszli się.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.