Lokalni politycy z indyjskiego stanu Andra Pradeś oraz przedstawiciele tamtejszego Kościoła katolickiego odwiedzili wczoraj syromalankarską świątynię w Secundrabadzie, która w ubiegły czwartek została sprofanowana przez hinduistów.
Spalono w niej ołtarz, krzyż, Biblie oraz paramenty liturgiczne. Przedstawiciel rządu stanowego zapowiedział, że państwo zapłaci odszkodowanie za zniszczenia i zaapeluje do policji, aby ujęła sprawców profanacji.
Dziękując za obietnicę pomocy miejscowy proboszcz zaznaczył jednak, że problemem są nie tylko tak spektakularne incydenty, jak ten z ubiegłego tygodnia. Tamtejsi chrześcijanie na co dzień doświadczają bowiem upokorzeń od zwyczajnych ludzi z sąsiedztwa. Blokują oni na przykład drogę do kościoła, czy zagłuszają nabożeństwa muzyką ze specjalnie podstawianych głośników. Kiedy poprosiłem ich, by nam nie przeszkadzali, odpowiedzieli mi: „Choćbyś poszedł się skarżyć do sądu, nic nam nie zrobisz. Nie boimy się ciebie, my tu jesteśmy większością, my tu rządzimy” – opowiadał ks. Felix Thondalil, proboszcz sprofanowanego kościoła w indyjskim stanie Andra Pradeś.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.