Grecję sparaliżował w środę rozpoczęty tego dnia kolejny dwudniowy strajk generalny przeciwko posunięciom oszczędnościowym socjalistycznego rządu premiera Jeorjosa Papandreu. To już piąty strajk generalny od początku roku i drugi dwudniowy od końca czerwca.
Związkowcy wezwali do udziału w strajku niemal wszystkie kategorie zawodowe: od urzędników, poprzez lekarzy i nauczycieli po handlowców, dokerów, kierowców taksówek i pracowników stacji benzynowych. Zamknięte są urzędy celne, sklepy i szkoły.
W środę rano poważnie zakłócony był transport publiczny. Kierowcy autobusów nie wyjechali na trasy, ale w godzinach porannego szczytu jeździło w Atenach metro. Na 12-godzinny strajk zdecydowali się też kontrolerzy lotów.
Policja wzmocniła swą obecność na ateńskich ulicach przed planowanymi demonstracjami. W stolicy Grecji zablokowano dużą ulicę biegnącą przy parlamencie oraz dwie stacje metra.
Podczas podobnego strajku w czerwcu doszło do zamieszek.
Rygorystyczne posunięcia oszczędnościowe rządu Papandreu są warunkiem dalszego korzystania przez pogrążoną w kryzysie zadłużenia Grecję z pomocy międzynarodowej, bez której kraj ten musiałby ogłosić bankructwo. Grecja czeka na kolejną transzę, wysokości 8 miliardów euro, z pierwszego pakietu pomocy opiewającego na 110 miliardów euro, przyznanego w 2010 roku.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.