„W Irlandii zmarła 31-letnia kobieta, bo szpital odmówił jej aborcji” – ten tytuł przewija się od kilku dni w niemal wszystkich mediach.
W istocie opiera się on jedynie na opinii zrozpaczonego męża, a nie lekarzy – oświadczył irlandzki minister zdrowia James Reilly, apelując do mediów, by nie szafowały wyrokami pod adresem służby zdrowia w tym kraju. Podkreślił on, że w chwili obecnej nie dysponuje on żadnym dowodem na to, że 31-letnia Hinduska zmarła z powodu antyaborcyjnego prawodawstwa Irlandii. Tym niemniej, aby rozwiać wszelkie wątpliwości, ministerstwo zdrowia powołało niezależną komisję, która ma zbadać ten przypadek. Osobne dochodzenie prowadzi też uniwersytet w Galway, do którego należy szpital, gdzie zmarła pacjentka.
Irlandzkie media przypominają, że wokół tamtejszego antyaborcyjnego ustawodawstwa narosło wiele mitów. Zapomina się, że lekarze są zobowiązani udzielić kobiecie w ciąży wszelkiej niezbędnej terapii, nawet gdyby dla ratowania życia matki mogło by to prowadzić do śmierci dziecka. Przypomina się również, że Irlandia należy do krajów o najniższej śmiertelności matek na świecie. Jest ona na przykład niższa niż w Wielkiej Brytanii, gdzie aborcja jest legalna. Zapominają o tym brytyjskie media, które najbardziej nagłośniły w tych dniach tragedię zmarłej pod koniec października Hinduski.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.