Ok. 300 listów porzucił listonosz przy śmietniku na leśnym parkingu. Część korespondencji była otwarta. Doręczyciel został zatrzymany, grozi mu do dwóch lat więzienia - poinformowała w czwartek śląska policja.
Na stertę listów natknęła się mieszkanka Bytomia. "Ustaliliśmy, że korespondencję porzucił pochodzący z Chorzowa 19-letni doręczyciel. Mężczyzna został zatrzymany i przesłuchany" - powiedział PAP w czwartek rzecznik prasowy bytomskiej policji Adam Jakubiak.
Policjanci z bytomskiego wydziału kryminalnego ustalili, że listy zostały wyrzucone do lasu 12 grudnia. "Listonosz tłumaczył, że był rozżalony, ponieważ wysyłano go z przesyłkami w rejony, które obsługiwali jego nieobecni w pracy koledzy" - powiedział Jakubiak.
Część listów była otwarta. Jak podaje policja, doręczyciel twierdzi, że nie miał z tym nic wspólnego.
19-latkowi postawiono zarzut naruszenia tajemnicy korespondencji. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.