W Rožnovie pod Radohostem zakończył baca Piotr Kohut z Koniakowa trwającą ponad cztery miesiące wędrówkę przez hale Karpat w Rumunii, na Ukrainie, Słowacji, w Polsce i w Czechach.
Szedł na czele stada owiec. Szedł na spotkanie z ludźmi.
Redyk Karpacki upamiętnia wędrówki wołoskich pasterzy, ale przede wszystkim zwraca uwagę na to, co łączy mieszkańców Karpat – z Rumunii, Ukrainy, Węgier, Polski, Słowacji, Czech i Austrii. Mimo kulturowych odrębności narodowych widać w zwyczajach, folklorze czy nazewnictwie sporo podobieństw. To ślady tradycji, pozostawione przez Wołochów, wędrujących ze stadami owiec przez góry. Piotr Kohut ruszył historycznym szlakiem pasterskim, 11 maja w Rotbav w Rumunii, a po przebyciu około 1200 kilometrów dotarł 14 września do Rožnova w Czechach.
Redyk Karpacki stał się inspiracją do całej serii międzynarodowych spotkań ludzi żyjących i tworzących w Karpatach. Dał także niezliczone okazje do pokazania kulturowego bogactwa, skarbów przyrody oraz wspólnego szukania odpowiedzi na pytania o przyszły rozwój terenów górskich. Celem redyku było uczczenie wędrówek wołoskich, które doprowadziły do zasiedlenia Karpat i powstania kultury pasterskiej łączącej społeczności zamieszkujące Karpaty. Ponadto Redyk Karpacki to promocja produktów regionalnych, integracja społeczności pasterskich w Karpatach, promocja kultury i tradycji karpackich, a także zwrócenie uwagi na wartości przyrodnicze i kulturowe Karpat.
Ostatnim punktem na trasie Redyku Karpackiego było Valašské Muzeum v Přírodě w Rožnově pod Radhoštěm. Tam, wśród tworzących piękny skansen góralskich chat 14 września zakończył się ostatni etap wypasu stada, wędrującego trzy tygodnie przez Czechy. – To nie był łatwy szlak, bo dało się odczuć skutki prowadzonych kiedyś przesiedleń ludzi ze wsi do miast. Powstały kołchozy i ludzie zagubili dawne umiejętności. Ale napotykaliśmy po drodze na młodych ludzi zaciekawionych tą tradycją i liczymy, że uda się w nich jakoś zaszczepić chęć do jej podjęcia – tym bardziej, że była tu naprawdę bogata tradycja, a pięknych miejsc do wypasu nie brakuje. Szliśmy przez naprawdę piękne hale – mówi Piotr Kohut.
– Dla mnie było to niesamowite doświadczenie: możliwość przebywania przez całą dobę z owcami, obserwowania tego, co dzieje się w kierdlu, która owca przewodniczy, jakie mają potrzeby. Dużo się nauczyłem od Piotra – mówi Michał Milewski z Nydku, właściciel stada, które Piotr Kohut prowadził przez hale w Czechach. – Na co dzień moje owce pasą się w zagrodach. Największa z nich ma powierzchnię 9 hektarów, więc mają sporo swobody, ale są przyzwyczajone, by respektować płot. Teraz musiały respektować wolę człowieka i to było niezwykle ciekawe: móc obserwować, jak na tę zmianę reagowały.
– Od kilku już lat staramy się popularyzować tradycje pasterskie na naszym terenie – mówi Josef Straka ze Stowarzyszenia „Koliba”, które wraz z Ogniskiem Górali Śląskich Związku Podhalan w Koszarzyskach przygotowało zakończenie Redyku Karpackiego, czyli rozsod. – Pomysł Redyku dojrzewał od 2010 roku i od tamtego momentu przygotowywaliśmy się do tego wydarzenia, które zaplanowali Piotr Kohut i Józef Michałek. Nasze stowarzyszenie pomogło w zakupie części owiec. Wiele się działo na trasie Redyku: spotkań, prezentacji – i jesteśmy radzi, że zostaliśmy zaproszeni do współpracy.
– Wielki Boże, zapłać, żeście tutaj przyszli nas przywitać, choć na pozór to przecież nic niezwykłego: owce przyszły i zaczęły się paść. Nie ma tu żadnego show. To wszystko jest robione dla Karpat. Chcieliśmy udowodnić, że w Karpatach ludzie umieją ze sobą współpracować, a zwłaszcza pasterze. Razem udowodniliśmy też, że nie damy się biurokracji. Liczę na dalsze działania, bo to zdaje się początek wielkiej współpracy karpackiej. Przekonaliśmy się też, że tożsamość Wałachów - wszystkich górali Karpat - jest związana z owcami. I dlatego musimy ratować owce, bo to od nich bierze swój początek nasza tradycja – podkreślał Piotr Kohut, dziękując za pomoc w organizacji redyku.
– Dobry z dobrym, a zły – som. Dobrzy ludzie są w Karpatach. Redyk Karpacki pokozoł nom syćkim wielką siłę, urody, przyrody i kultury ludzi Karpat. Ten redyk to była taka pielgrzymka do naszej tożsamości – komentował Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański z Zakopanego.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.