Jeden z dwóch mężczyzn, którzy podróżowali zaginionym samolotem linii lotniczych Malezji, posługując się kradzionymi paszportami, to 19-letni Irańczyk, który planował w Niemczech ubiegać się o azyl i nie miał powiązań z terroryzmem - podała tajlandzka policja.
Maszyna przewoźnika Malaysia Airlines, z 239 osobami na pokładzie, zniknęła z radarów w sobotę krótko po starcie z Kuala Lumpur. We wtorek kontynuowano poszukiwania maszyny.
Młody Irańczyk "naszym zdaniem najprawdopodobniej nie należał do żadnej organizacji terrorystycznej" - powiedział szef malezyjskiej policji Chalid Abu Bakar.
Dodał, że we Frankfurcie na 19-latka czeka jego matka, która skontaktowała się z malezyjskimi władzami z powodu przedłużającego się milczenia syna i obecnie pozostaje w stałym kontakcie z tajlandzką policją.
Według Chalida drugi mężczyzna podróżujący zaginionym boeingiem na cudzym paszporcie przybył do Malezji tego samego dnia, co 19-latek.
Interpol podał w niedzielę, że co najmniej dwa paszporty użyte przez osoby wchodzące na pokład samolotu były zarejestrowane w jego bazach jako skradzione lub zagubione w Tajlandii. Na liście pasażerów znajdują się nazwiska dwóch Europejczyków: Austriaka Christiana Kozela i Włocha Luigiego Maraldiego, którzy - według służb dyplomatycznych ich krajów - nie przebywali w samolocie, natomiast w 2013 roku w Tajlandii skradziono im paszporty.
Tajlandzka policja i zagraniczni eksperci przesłuchali właścicieli dwóch biur podróży w mieście Pattaya, gdzie zostały kupione bilety na dwa skradzione paszporty.
"Nie wykluczyliśmy (teorii o zamachu - PAP), jednak coraz więcej dowodów wskazuje na to, że ci mężczyźni nie mają ani nie mieli powiązań z terroryzmem" - powiedział we wtorek szef policji w Pattaya.
Bilety pozwalały na podróż z Kuala Lumpur przez Pekin do Europy w najtańszej opcji. "Gdyby chodziło o akt terroru, (mężczyźni) wybraliby bilet na konkretnej trasie i konkretnym samolotem, tymczasem kupili najtańszy bilet i nie wskazali preferowanej trasy" - podkreślił przedstawiciel policji.
Lecący do Pekinu boeing 777 linii Malaysia Airlines wyleciał w sobotę rano z lotniska w Kuala Lumpur, przeleciał nad Malezją i jej wschodnim wybrzeżem na wysokości 11 tys. metrów, po czym - mniej niż godzinę po starcie - zniknął z radarów. Według przewoźnika samolot nie wysłał sygnału SOS.
Maszyny dotąd nie odnaleziono. Śledczy badają obecnie różne teorie, w tym błąd pilota, awarię samolotu, uprowadzenie maszyny i akt terroru.
Malaysia Airlines poinformowały, że 12 dni przed lotem zaginiony samolot przeszedł przegląd techniczny, podczas którego nie znaleziono żadnych usterek.
Malaysia Airlines to narodowe linie lotnicze Malezji; wśród ekspertów cieszą się opinią bezpiecznych.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.