Lubelska prokuratura wszczęła śledztwo ws. domniemanego przekroczenia uprawnień przez szefa CBA w związku z utajnieniem przez niego materiałów z postępowania Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga dot. afery podsłuchowej. CBA podtrzymuje, że powinny one być tajne.
O wszczęciu śledztwa poinformowała w piątek rzeczniczka lubelskiej prokuratury okręgowej Beata Syk-Jankowska.
Do przekroczenia uprawnień przez szefa CBA Pawła Wojtunika miałoby dojść 17 kwietnia tego roku, gdy nadał on klauzulę "poufne" materiałom - wbrew wydanej poprzedniego dnia przez szefa ABW decyzji znoszącej z nich klauzulę tajności. Prokuratura będzie badała, czy miał on do tego prawo i czy nie doszło do działania na szkodę interesu publicznego.
W komunikacie lubelskiej prokuratury podano, że 30 czerwca wpłynęły do niej materiały wyłączone ze śledztwa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga dotyczące przekroczenia uprawnień przez szefa CBA. "Prokurator po ich analizie uznał, iż nie są one wystarczające do wydania decyzji merytorycznej i zachodzi potrzeba uzupełnienia materiału dowodowego, stąd też Prokuratura Okręgowa w Lublinie 15 lipca 2015 r. wszczęła śledztwo" - napisano w komunikacie.
Śledztwo wszczęto "w sprawie przekroczenia uprawnień w dniu 17 kwietnia 2015 r. w Warszawie przez szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego w związku z pełnioną funkcją poprzez ponowne nadanie klauzuli +poufne+ ustalonym materiałom wbrew wydanej w dniu 16 kwietnia 2015 r. decyzji szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego znoszącej klauzulę tajności z tych materiałów i działania w ten sposób na szkodę interesu publicznego" - głosi komunikat.
"Jest to postępowania w sprawie, nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów" - podkreśliła Syk-Jankowska. Podstawą śledztwa jest artykuł 231 par. 1 kodeksu karnego, który przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności za przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego.
Lubelska prokuratura w końcu czerwca otrzymała dokumenty wyłączone ze śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków w stołecznych restauracjach. Dotyczą one decyzji Wojtunika dotyczącej informacji, skąd Biuro miało nagrania 11 z rozmów podsłuchanych w warszawskich restauracjach. Kopie tych nagrań CBA wcześniej przekazało prokuraturze.
"Centralne Biuro Antykorupcyjne nadal stoi na stanowisku, że odtajnienie tych materiałów może spowodować, że wrażliwe informacje, od których zależy bezpieczeństwo ludzi, mogą wpaść w niepowołane ręce" - oświadczył w piątek rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. Przypomniał, że "już przecież doszło do publikacji akt śledztwa w internecie".
Dodał, że gdy Wojtunik był jeszcze szefem CBŚ, pomimo presji nie godził się na odtajnienie kulis tzw. sprawy starachowickiej, porwania Krzysztofa Olewnika czy innych. "Tak samo w obecnej sprawie kierował się ustawowym obowiązkiem ochrony źródeł informacji i zdrowym rozsądkiem" - oświadczył. Według Dobrzyńskiego "przestrzeganie tych zasad, podobnie jak dla dziennikarzy, jest dla CBA świętością". Dlatego też zarzuty podnoszone ze strony Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga uważamy za absurdalne i nieobiektywne - dodał.
Ponadto rzecznik CBA podał, że w ostatnich dniach CBA z własnej inicjatywy skierowało do Prokuratury Okręgowej w Lublinie materiały opisujące genezę i przebieg sporu z Prokuraturą Okręgową Warszawa-Praga. "Jest to obecnie również przedmiotem badania przez ABW jako organ właściwy w sprawach informacji niejawnych" - poinformował.
"Na tym etapie ufam w uczciwość, rzetelność i bezstronność lubelskiej prokuratury" - oświadczył Dobrzyński.
Śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Zarzuty w nim postawiono czterem osobom: biznesmenowi Markowi Falencie, który według śledczych miał zlecić wykonanie nagrań, jego współpracownikowi Krzysztofowi Rybce oraz wykonującym nagrania dwóm pracownikom restauracji - Łukaszowi N. i Konradowi L. Niedawno prokuratura podała, że we wrześniu możliwy jest akt oskarżenia wobec podejrzanych.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.