Ryszard Sobiesiak rozmawiał z b. ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim o tzw. aferze hazardowej podczas spotkania w Stanach Zjednoczonych w listopadzie lub grudniu 2009 r. - wynika ze stenogramów z zamkniętego posiedzenia komisji, na którym zeznawał biznesmen.
Zapis zeszłotygodniowego, zamkniętego dla mediów, spotkania biznesmena branży hazardowej z komisją śledczą został we wtorek opublikowany na sejmowych stronach internetowych.
Sobiesiak zeznał, że już po ujawnieniu w mediach tzw. afery hazardowej (w październiku 2009 roku) widział się z Drzewieckim w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem były minister sportu mówił przed komisją, że ostatni raz widział się z Sobiesiakiem 22 września 2009 r. w Warszawie, w hotelu Radisson.
Sobiesiak opowiadał, że spotkał się z politykiem PO przypadkowo w listopadzie lub grudniu 2009 roku na Florydzie, gdzie obaj mają rezydencje. "Siedzę na ławce, czytam gazetę, moja córka buszuje po jakimś shoppingu i... podjeżdża pan Drzewiecki, widzę jak wysadza żonę i jedzie dalej. I nie widzi nawet mnie. I pani Nina idzie, więc witam się z nią. Nikt w to nie uwierzyłby i mieliśmy się chować, bo ja nawet się zastanawiam, czy my widzieliśmy się, czy nie. No, i przez panią Ninę się umówiłem. Miał tam przyjechać za dwie godziny czy za kiedyś; żeśmy się raz tam widzieli" - relacjonował biznesmen.
Nie pamiętał dokładnie przebiegu rozmowy z Drzewieckim, ale jak mówił "o aferze coś tam było". "To była taka rozmowa, ja nie wiem, on był obrażony na mnie, ja na niego" - mówił Sobiesiak.
Biznesmen oświadczył ponadto, że gdyby w grudniu miał taką wiedzę jak obecnie, nie wróciłby ze Stanów Zjednoczonych do kraju. Mówił, że wyjechał z Polski 1 października (tego dnia ujawniona została afera) do Austrii; po kilkudniowym pobycie w tym kraju poleciał do USA. Ze Stanów wrócił dopiero 21 grudnia.
"W życiu nie przeżyłem takiego horroru. Ja normalnie wyjechałem z Polski. Normalnie wróciłem. Wracałem, bałem się. Ja statkiem, drogą, już stałem na schodach w samolocie i się wracałem. Jeden pan mi mówił: wracaj, drugi: nie, idiota jesteś. Przyjaciele moi do mnie mówili: idiota. (...) No, uwierzcie mi, jakbym wiedział to, co teraz wiem, bym nie przyleciał w grudniu do Polski. Znaczy w grudniu do Europy. Nie przyleciałbym, jakbym to wiedział wszystko" - mówił Sobiesiak.
Biznesmen mówił, że gdyby wiedział o wszystkich donosach na niego, nie wróciłby do kraju. Podkreślał, że nic nie miał sobie do zarzucenia, ale ludzie, którzy go znali i "znali układy", dzwonili do niego i prosili, żeby nie przyjeżdżał. "Przyjaciele moi dzwonili albo w Ameryce mówili: nie jedź, bo cię zamkną. Ja mówiłem: no, za co mnie mogą zamknąć?" - relacjonował.
"Ja w życiu nie pomyślałem, że coś takiego może być. Ja wiedziałem, co ja zrobiłem. Mówię: no, co wy, jesteście nienormalni? No co mi mogą zrobić, że dzwoniłem do posła jako kolegi?" - mówił biznesmen.
Sobiesiak przekonywał też, że on i jego rodzina mają niewielkie udziały w firmach hazardowych, bo większa część została sprzedana w 2007 roku. Biznesmen mówił, że nie jest żadnym rekinem hazardu. Podkreślał, że jego syn ma 20 proc. udziałów w firmie Casino Polonia, ale - w jego ocenie - nie jest ona w tej chwili dochodowa. Poinformował, że w 2007 r. sprzedał 80 proc. udziałów w tej spółce.
Dodał, że jego rodzina ma też 1/3 udziałów w firmie Golden Play, która prowadzi salony gry i ma automaty o niskich wygranych. Zaznaczył, że większą część udziałów w spółce sprzedał w 2006 i 2007 roku. Tłumaczył, że Golden Play ma 300 automatów o niskich wygranych, co oznacza, że do niego należy 100. Zwrócił przy tym uwagę, że na rynku funkcjonuje ok. 60 tysięcy takich automatów. "I ja jestem rekin hazardowy" - ironizował biznesmen.
Pytany przez posłankę PiS Beatę Kempę zaprzeczył, by to córka Magdalena mówiła mu o akcji CBA. Zaprzeczył też, aby córka opowiedziała mu o przebiegu rozmowy z Marcinem Rosołem, po której ta wycofała się z ubiegania się o stanowisko w Totalizatorze Sportowym. Zdaniem byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, to właśnie od Rosoła córka Sobiesiaka dowiedziała się o prowadzonej akcji CBA i przekazała te informacje ojcu.
O spotkanie Magdaleny Sobiesiak z Rosołem pytał także Bartosz Arłukowicz (Lewica). Dopytywał, czy 25 sierpnia 2009 roku rano Sobisiak rozmawiał z córką przez telefon. "Tak, tak. Wtedy do Radissona jechała na śniadanie. Aha, co pisała. A czemuś nie zadzwoniła przed wieczorem po spotkaniu? Tak, na śniadaniu była ze mną. Potwierdzam tą rozmowę" - odparł Sobiesiak.
Biznesmen na zamkniętym posiedzeniu komisji opowiadał też o zeszłorocznym spotkaniu z Grzegorzem Schetyną na lotnisku we Wrocławiu. Według jego relacji, rozmowa z ówczesnym wicepremierem dotyczyła klubu piłkarskiego Śląsk Wrocław. Tłumaczył, że chciał dowiedzieć się czegoś na temat przejęcia klubu przez Zygmunta Solorza-Żaka, bo sam miał w nim udziały.
Sobiesiak powiedział też śledczym, że starał się o otwarcie dwóch salonów gier w Warszawie, by za większe pieniądze sprzedać swoje udziały w Golden Play. Pośrednikiem w znalezieniu lokalizacji miał być były prezes Totalizatora Sportowego Sławomir Sykucki. Biznesmen przyznał także, że prosił, by Rosół "zobaczył, co się dzieje" z lokalem przy ul. Mickiewicza w Warszawie, gdzie miał być otwarty salon.
Sobiesiak powiedział, że zwrócił się w sprawie zezwolenia na prowadzenie salonu do rady miasta; ostatecznie jednak nie udało mu się dokończyć tego projektu. "Jak zwykle w Polsce. No, leży gdzieś tam kwitek w szufladzie i czeka na zgodę rady miejskiej" - narzekał.
W przypadku wielu pytań o rozmowy z Drzewieckim, czy Chlebowskim Sobiesiak zasłaniał się niepamięcią. Podobnie było podczas pytań o próbę skompromitowania wiceministra finansów Jacka Kapicy. Sobiesiak mówił, że Kapica zrobił jego firmie krzywdę, bo nie przedłużył koncesji na prowadzenie salonu gier we Wrocławiu (później Sobiesiak wygrał sprawę w sądzie administracyjnym). Biznesmen tłumaczył, że przez ponad dwa lata salon nie mógł funkcjonować, co spowodowało znaczne straty finansowe.
Sobiesiak opowiadał też o umówionym przez Drzewieckiego spotkaniu z wiceprezydentem Warszawy. Jak mówił rozmawiał z nim o sprawie budowy gondoli przez Wisłę, ale miasto nie było zainteresowane taką inwestycją w związku z czym do niczego więcej nie doszło.
Sobiesiak zeznawał przed komisją śledczą w ubiegły czwartek. Przedstawił swobodną wypowiedź, następnie zwrócił się o zamknięcie przesłuchania dla mediów. Początkowo komisja nie zgodziła się na to. Jednak, gdy biznesmen na większość pytań odpowiadał, że nie pamięta lub że już wszystko powiedział w swobodnej wypowiedzi, ostatecznie większość posłów zgodziła się na kontynuowania przesłuchania na posiedzeniu zamkniętym.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.