Czy możliwa jest prawdziwa solidarność Polaków? - na to pytanie próbowali odpowiedzieć na łamach „Polski” m.in. ks. Adam Boniecki. - Wierzę, że te wydarzenia przesunęły granicę dopuszczalnej agresji w polityce.
- Zrodziła się między nami taka szczególna więź. Wspólnota. Bo przeżywanie tragedii, ale i wydarzeń wielkich, łączy. Wystarczy przypomnieć sobie moment wyboru Karola Wojtyły na papieża, potem zamach czy dzień śmierci Jana Pawła II. Tutaj wybrzmiało to jeszcze mocniej, bo nagle straciliśmy ludzi, których znaliśmy dobrze, którzy gościli każdego dnia w naszych domach - mówi ks. Boniecki. - Na pewno jednak dobre jest to, że Polacy wreszcie zobaczyli, że politycy to nie tylko rola, którą ktoś gra, ale ludzie z krwi i kości. Nagle w tych postaciach, które utożsamialiśmy z partią, bo ten to był z PiS-u, tamten PO-wiec, a jeszcze inny postkomunista, zobaczyliśmy kochających ojców, mających dzieci, żyjących całkiem normalnie - czytamy w rozmowie z redaktorem naczelnym Tygodnika Powszechnego.
Oceniając zachowania polskich polityków w ostatnich dniach mówi o dyskrecji i takcie Donalda Tuska. „Niektórym nie podobała się chłodna, nieco obojętna poza Komorowskiego. Nie ulegałbym tym ocenom. Komorowski musiał ciągle przemawiać, a to przecież po iluś tam razach może się wydać chłodne i mało uczuciowe. Ale Komorowski zrobił to, co musiał: zorganizował wszystko tak, by to państwo funkcjonowało. I to funkcjonowało dobrze” - ocenia.
Ks. Boniecki stwierdza też, że … spodobał mu się Palikot. „Za to, że go nie było. To mi się naprawdę podobało. Nieobecność też może mieć znaczenie”.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.