Prezydent Uzbekistanu Islam Karimow oświadczył w sobotę, że za rozruchy na południu Kirgistanu odpowiedzialni są organizatorzy z zewnątrz, a nie etniczni Kirgizi czy Uzbecy w Kirgistanie.
"Te destrukcyjne działania były zorganizowane i kierowane z zewnątrz. Nie należy za nie winić ani Uzbeków, ani Kirgizów" - oświadczył Karimow, cytowany przez państwową agencję Uza.
Tymczasowy rząd Kirgistanu oskarża o związek z krwawymi zamieszkami, które wybuchły w zeszłym tygodniu w rejonach miast Osz i Dżalalabad, obalonego w kwietniu prezydenta Kirgistanu Kurmanbeka Bakijewa i jego krewnych.
Bakijew, który schronił się na Białorusi, zaprzecza tym oskarżeniom.
Po fali przemocy wobec mniejszości uzbeckiej, stanowiącej w okolicach Oszu połowę mieszkańców, granicę z Uzbekistanem mogło przekroczyć, według szacunków ONZ, nawet do 100 tys. uchodźców.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.