Zmarł były prezydent Zimbabwe Robert Mugabe; miał 95 lat - poinformował w piątek portal BBC News, powołując się na rodzinę. Dawny przywódca zmagał się z chorobą, nie podano jednak, na co konkretnie cierpiał.
"Moje 89 lat to nic! Te lata mnie nie osłabiły ani nie sprawiły, bym zniedołężniał. Nie, wciąż mam pomysły, które muszą zostać zaakceptowane przez moich ludzi" - mówił w 2013 roku.
Jednak w listopadzie 2017 doszło w Zimbabwe do bezkrwawego wojskowego zamachu stanu. Rządząca partia Mugabego pozbawiła go funkcji szefa ugrupowania i usunęła ze swych szeregów pierwszą damę Grace, sposobioną na następczynię prezydenta, a także grupę lojalnych wobec niej, wpływowych działaczy partyjnych.
Gdy Mugabe nie zastosował się do ultimatum własnej partii i nie podał się do dymisji, w parlamencie rozpoczęła się wobec niego procedura impeachmentu. Mugabemu zarzucono, że nie przestrzegał konstytucji oraz "pozwolił, by jego żona uzurpowała sobie władzę"; wskazywano również jego podeszły wiek i stan zdrowia niepozwalający na skuteczne rządzenie państwem.
21 listopada 2017 r. ten 93-letni wówczas polityk w liście odczytanym na forum parlamentu zrzekł się urzędu prezydenckiego ze skutkiem natychmiastowym, aby "umożliwić płynne przekazanie władzy". Uczynił to po 37 latach u władzy, jako jedyny przywódca, jakiego znało Zimbabwe od uzyskania niepodległości w 1980 roku. Gdy rezygnował z urzędu, był najstarszym szefem państwa na świecie.
W listopadzie 2018 roku informowano, że Mugabe od dwóch miesięcy był leczony w Singapurze. Przekazano wówczas, że b. prezydent nie może już chodzić. Portal BBC News informuje, że dawny przywódca od kwietnia br. pozostawał w szpitalu w Singapurze.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.