O kondycji polskich rodzin, zachodzących zmianach i przyszłości pisze socjolog Antoni Szymański, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski. Interesującą analizę kończą ważne postulaty do zrealizowania.
Pozornie wydaje się, że w Polsce rodzina nie jest zagrożona. W badaniach społecznych to właśnie rodzina wymieniana jest jako centralna wartość i niemal wszyscy wypowiadają się o niej pozytywnie. Konstytucja i prawa szczegółowe mówią o ochronie małżeństwa i rodziny. Często słyszymy porównania sytuacji polskich rodzin do rodzin żyjących w Europie Zachodniej i krzepiące informacje, że w Polsce nie jest jeszcze tak źle, bo więzi w rodzinach są silne, a rozpady małżeństw rzadsze.
Bez wątpienia większość polskich rodzin odnajduje się w obecnej rzeczywistości: rodzice kochają swoje dzieci i siebie nawzajem, wspierają się i dbają o siłę swoich małych wspólnot. Nie można jednak nie zauważać, że w wyniku szybko zachodzących zmian kulturowych, działań środowisk, które wprost podważają znaczenie małżeństwa i rodziny, ubóstwa, zmasowanego upowszechniania treści antyrodzinnych w kulturze masowej czy braku aktywnej polityki społecznej na rzecz rodzin, sytuacja dużej liczby polskich rodzin jest kryzysowa.
Symptomy kryzysu
Najbardziej spektakularnym wskaźnikiem kryzysu rodzin jest niska dzietność w polskich rodzinach, która nie zapewnia już prostej zastępowalności pokoleń. Ludzie mają mniej dzieci niż początkowo zamierzali, ponieważ według ich oceny mają niewystarczające warunki bytowe. Państwo zaś zwalnia się ze swoich obowiązków i w rzeczywistości robi niewiele, aby tym, którzy tego pragną, ułatwić posiadanie większej liczby dzieci. Cenę za takie podejście do dzietności zapłacą nie tylko wspólnoty rodzinne, ale całe społeczeństwo z powodu osłabienia rozwoju społecznego i gospodarczego oraz wydolności systemu świadczeń emerytalnych.
Duży procent polskich rodzin żyje w ubóstwie. W 2008 roku standardu minimum socjalnego nie osiągało 16 milionów obywateli, z czego ponad 2 miliony żyło w skrajnym ubóstwie, a 4 miliony osiągało dochody poniżej ustawowej granicy ubóstwa uprawniającej do uzyskania świadczeń z pomocy społecznej. Ubóstwo dotyka szczególnie dotkliwie rodziny wielodzietne z trojgiem i więcej dziećmi. W 2007 roku aż 36 proc. takich rodzin żyło poniżej granicy ubóstwa. W tych rodzinach wychowuje się 1/3 polskich dzieci!
Kolejnym problemem w Polsce są coraz częstsze rozwody. W ostatnich latach gwałtownie wzrosła liczba rozwodów do poziomu ok. 70 tysięcy rocznie. Oznacza to, że rozwód dotyka bezpośrednio ok. 250 tysięcy osób (rodziców i ich dzieci), a w przeciągu najbliższych 10 lat będzie to ponad 2,5 mln osób! Jeszcze łatwiej rozpadają się coraz powszechniejsze związki konkubenckie. Szybkimi krokami zmierzamy ku coraz większej samotności osobistej oraz ku upowszechnieniu samotnego wychowywania dzieci. Niestety bagatelizuje się głębokie konsekwencje psychologiczne i społeczne tego stanu rzeczy i odrzuca zmiany prawne jakie mogą spowodować poprawę relacji małżeńskich i zmniejszenie liczby rozwodów (np.: poprzez upowszechnienie mediacji i terapii rodzinnej).
W większości rozbitych rodzin, osobą samotnie wychowującą dziecko jest matka, a ojciec pełni niewielką rolę, często zupełnie go brakuje. Również w rodzinach pełnych znaczenie ojca często jest marginalizowane. Brak jest wystarczającego zrozumienia przez wielu rodziców, że zarówno matka, jak i ojciec są konieczni dla prawidłowego wychowania dziecka, a rolą ojca nie jest tylko łożenie na utrzymanie rodziny. Kryzys ojcostwa jest faktem.
Znacznie więcej dzieci wychowuje się w opiece zastępczej niż 20 lat temu, chociaż wtedy mieliśmy w Polsce dwukrotnie więcej urodzeń niż obecnie. Dzisiaj w opiece zastępczej wychowuje się prawie 100 tysięcy dzieci, chociaż ich rodzice biologiczni żyją. Zamiast skutecznej profilaktyki rodzin problemowych, państwo coraz częściej przekazuje dzieci do opieki zastępczej.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.