Można się nie bać modernizacji w stylu zachodnim, gdyż nie jest to istotne zagrożenie ani religijności, ani też kultury narodowej – mówi KAI prezydent Bronisław Komorowski. Jego zdaniem największym zagrożeniem dla Kościoła nie jest radykalizm lewicy, lecz „ci, którzy chcą się przedstawiać – nieprawdziwie – jako twarz Kościoła, instrumentalnie wykorzystując symbole religijne”.
KAI: Ale Polskę wyprzedzają także kraje poszerzonej już Unii, jak Litwa i Czechy.
– Tak, ale warto pamiętać, że Litwa ma już zupełną katastrofę demograficzną, bo stamtąd wyjechała znaczna część ludności.
KAI: Czy więc musimy czekać na katastrofę?
– Nie. Uważam, że Polska powinna się zdobyć na wypracowanie mechanizmów równocześnie w dwóch obszarach. Po pierwsze – w dziedzinie polityki prorodzinnej, rozumianej głównie jako dobre pomysły nie tylko w zakresie zwiększenia dzietności, ale i w ułatwieniach w dźwiganiu ciężaru wychowywania dzieci.
Druga rzecz – państwo polskie powinno się zdobyć na świadomą politykę imigracyjną, tak jak to zrobiły inne kraje. Warto bowiem patrzeć, co się dzieje z krajami, które tego nie zrobiły, albo czyniły to nieumiejętnie: dziś muszą mierzyć się z narastającą ksenofobią, lękami przed wielokulturowością itd. Uważam, że świadoma polityka imigracyjna mogłaby być, przynajmniej częściowo, odpowiedzią także na wyzwanie jakim są skutki kryzysu demograficznego.
Ale, oczywiście, podstawą jest budowanie ułatwień w funkcjonowaniu rodziny i kobiet. Oczywiste jest bowiem, że dziś główną przeszkodą dla podjęcia decyzji o urodzeniu dziecka jest kwestia pracy kobiet, ich aktywizacji zawodowej. Trzeba ułatwiać kobietom łączenie funkcji macierzyńskich i aspiracji zawodowych, bo także tędy wiedzie droga do wyjścia z kryzysu demograficznego. Stawianie kobiet przed wyborem: albo urodzenie dziecka, albo praca, jest perspektywą pogłębienia negatywnych skutków kryzysu demograficznego.
KAI: Jeszcze przed wyborami przyznał Pan w gorzkich słowach, że ze strony części Kościoła – w tym księży i biskupów – odczuwa Pan chłód i spotyka się z krytyką, w przeciwieństwie do stylu, w jakim traktowano Pańskiego głównego politycznego oponenta. Czy Pana zdaniem, coś od tamtego czasu się zmieniło? Krótko mówiąc: jak postrzega Pan swój wizerunek w Kościele?
– Dziękuję za to pytanie, bo świadczy o tym, że wiele osób dostrzegało problem... Ale, z drugiej strony, stawia mnie ono w niezręcznej sytuacji. Nie mam nawyku narzekania, przyjmuję świat takim, jakim jest, walczę o swoje ideały, także o swój życiorys i wizerunek. Przyznaję: ciosy z kręgów, które dla mnie były ważne i bliskie są szczególnie bolesne, zwłaszcza wówczas, gdy są kompletnie nieuzasadnione.
Zawsze uważałem, że Kościół nie powinien się angażować politycznie. W związku z tym tak, jak mam prawo mieć pretensje do tej części Kościoła, która angażowała się politycznie, przeciwko mnie, tak nie oczekuję, że ktoś będzie to robił na moją rzecz. Nie chciałbym tworzyć wrażenia, że oczekuję od ludzi Kościoła, a zwłaszcza hierarchów, że będą stawali po mojej stronie angażując się na moją rzecz w debacie politycznej.
KAI: Kiedy do Pałacu Prezydenckiego zawita kapelan, który zastąpi tragicznie zmarłego ks. Indrzejczyka?
– Kapelan jest cały czas (ks. mjr Mateusz Hebda - przyp. KAI). Ten sam od lat. Choć za poprzedniej kadencji było tu dwóch kapłanów, to nie wiem czy dziś jest taka potrzeba. Przecież, jak każdy katolik, chodzę do zwykłego kościoła i modlę się tam wraz z ludźmi.
KAI: Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali: Tomasz Królak i Marcin Przeciszewski
(wywiad nieautoryzowany)
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.