Był szczęśliwym mężem i rodzicem, miał dobrą pracę. Jego życie nagle zmieniło kierunek, gdy w 2008 r. zmarła jego żona. Luigi Filipponi mówi: "Nic mnie już nie uszczęśliwiało, jedynie codzienne chodzenie do kościoła po pracy".
Simonetta Di Natale, z którą Luigi wychowywał troje dzieci - Giana Marco, Emanuela i Marię - zmarła w wieku 48 lat. "W momencie śmierci żony przeżyłem moment wielkiego bólu i smutku. Próbowałem potem zbudować na nowo swoje życie, ale nic mnie nie uszczęśliwiało poza obecnością w kościele, codziennie po pracy" - opowiada Paolowi Martocchii, dziennikarzowi "Avvenire", największego włoskiego dziennika katolickiego.
Historia Luigiego, który 11 lipca został wyświęcony na księdza, poruszyła wiernych i cały region - o późnym powołaniu chcą pisać wszystkie gazety.
"Od dziecka chodziłem z rodziną do kościoła, należałem do Akcji Katolickiej, gdzie wraz z żoną odpowiadaliśmy za młode małżeństwa" - opowiada 61-Luigi Filipponi, który czeka właśnie na skierowanie do pierwszej parafii diecezjalnej.
Jak pisze "Avvenire", historię jego drogi duchowej i powołania znaczyły ważne etapy i pierwsze "znaki", gdy formował się w Trzecim Zakonie Franciszkańskim, potem gdy zapisał się na Papieski Uniwersytet Santa Croce (Świętego Krzyża) w Rzymie, by w 2018 r. rozpocząć posługę diakona stałego w parafii Niepokalanego Serca Maryi, gdzie pełnił również rolę koordynatora Caritas.
Po rozpoznaniu duchowej drogi Luigiego Lorenzo Leuzzi, biskup Teramo-Atri, postanowił wysłuchać jego dzieci. "Rozmawiał z nimi bez mojej obecności" - podkreśla Luigi. "To była długa rozmowa, biskup chciał poznać lata naszego życia, zanim zostałem diakonem. Moje dzieci zawsze wspierały mnie w moim wyborze, dzisiaj są szczęśliwe, że mają tatę księdza, a w dzień moich święceń (w ubiegłą niedzielę w sanktuarium San Gabriele dell’Addolorata na wyspie Gran Sasso) dzieliły ze mną ogromną radość".
Dzieci ks. Luigiego są już dorosłe. "Gdyby były jeszcze malutkie, nie byłoby możliwe, żebym został kapłanem" - tłumaczy ks. Luigi. "Jeśli chodzi o mnie, w tej chwili czekam na dekret bp. Leuzziego - zrobię wszystko, by być dobrym kapłanem i jestem gotów na każdą sytuację. Pan mi powierzy trzódkę, ale ja również nigdy nie zapomnę, że jestem ojcem".
Podczas swojej Mszy prymicyjnej w miniony poniedziałek ks. Luigi wspomniał swoją żonę, która w tym dniu miałaby urodziny.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.