Jest to książka z tezami, które mają charakter napaści na pozytywny wizerunek zachowań z przeszłości, jaki mają Polacy – mówi profesor Jan Żaryn w rozmowie z KAI o „Złotych żniwach” Jana Tomasza Grossa.
W Warszawie najbardziej znanymi kapłanami ratującymi Żydów byli Marceli Godlewski i Antoni Czarnecki z parafii Wszystkich Świętych, znajdującej się na granicy getta. Administrator archidiecezji warszawskiej bp Stanisław Gall, a potem abp Antoni Szlagowski i kanclerz kurii ks. Zygmunt Choromański dali prawo ks. Godlewskiemu, jako proboszczowi Wszystkich Świętych do obsługi konwertytów, czyli ochrzczonych Żydów na terenie getta. Pozwoliło mu to nie tylko na możliwość oddziaływania ewangelicznego, ale także na uruchomienie przyspieszonej ścieżki włączania Żydów poprzez chrzest do Kościoła. Mimo, że do świątyni, pilnowanej przez Niemców mogli wchodzić tylko Żydzi konwertyci, to przychodzili tam i Żydzi ortodoksyjni. A stojąca na przykościelnym placyku figura Matki Bożej stała się jedynym zielonym miejscem w getcie, totalnie odczłowieczonym.
Chętni Żydzi mieli też możliwość przyspieszonego kursu przed sakramentem chrztu, udzielanym wspólnie z komunią św. i bierzmowaniem. Ułatwiało im to później ukrywanie się, bądź przejście na stronę aryjską. Wszystko to ks. Godlewski miał prawo robić na mocy decyzji warszawskiej kurii. Od bp Stanisława Galla, administratora archidiecezji, uzyskał nawet pozwolenie na fałszowanie dokumentów metrykalnych. Kapłan wystawiał fałszywe zaświadczenia z rzekomo istniejących ksiąg metrykalnych. Nagle okazywało się, że w parafii ks. Godlewskiego Żydów-katolików było o kilkuset więcej. Potem, dzięki tym kapłanom, co najmniej setka Żydów zdecydowała się przejść na aryjska stronę; część z nich była chroniona w podwarszawskim domu ks. Marcelego, ofiarowanym przez niego siostrom zakonnym. Takich przykładów, heroicznych kapłanów jest wiele, wiele więcej: ks. Leon Pawlina, po wojnie zaszczuty przez komunistów, ks. Stanisław Tworkowski z Żoliborza, ks. dr Julian Gołąb z Krakowa, itd., itd.
W Warszawie wyróżniał się także Dom Bauduoina założony przez księży misjonarzy, będący jednym z najstarszych schronień dla dzieci porzuconych. Personel domu pomagał „Żegocie” ratującej żydowskie dzieci – znajdował polskich rodziców, także wśród chłopów np. z Grójecczyzny, umieszczał dzieci w klasztorach, poświadczał, że dzieci z getta są sierotami z tego zakładu, tworzył więc fałszywe „aryjskie” dokumenty, zwiększające szanse dziecka na przeżycie wojny. W Domu ks. Baudouina zostało uratowanych blisko 200 dzieci żydowskich.
Najbardziej jednak poraziła mnie u Grossa, inwektywa skierowana wobec kardynała Adama Sapiehy. Próbuje on zniszczyć jego autorytet, tak ważny dla wielu polskich katolików.
Tymczasem kard. Adam Sapieha – jak dowiódł m.in. zbierający relacje na jego temat reżyser Bartłomiej Mieczysław Fogg – pozwalał na masowe wystawianie Żydom fałszywych metryk. Ponadto nakazał proboszczom mówić – w sytuacji jakiejkolwiek rewizji niemieckiej – że księgi są w Pałacu arcybiskupim, a chętnych do ich weryfikacji arcybiskup metropolita zaprasza do siebie. Wiadomo też, że klerycy pochodzenia żydowskiego znajdowali się na terenie seminarium duchownego, które mieściło się w rezydencji kard. Sapiehy w Krakowie.
Gross dziwi się, że Sapieha w korespondencji przekazywanej do Watykanu nie opisuje dramatu narodu żydowskiego, tylko los społeczności polskiej. To fakt, że w tej korespondencji punkt ciężkości jest położony na katolików i Polaków. Ale przede wszystkim pisał Sapieha o formach prześladowania człowieka przez Niemców, o egzekucjach, o przymusowych wywózkach na roboty, o śmierci w obozach koncentracyjnych, itd. Dlaczego tak się dzieje? Otóż musimy pamiętać, że jedynym narzędziem nacisku Stolicy Apostolskiej na władze Trzeciej Rzeszy była ambasada w Berlinie. Papież miał prawo występować na rzecz obrony katolików. Gwarantował to konkordat. Nie było szans, aby Niemcy rozmawiali z przedstawicielem Stolicy Apostolskiej na inne tematy niż zmuszało ich do tego prawo międzynarodowe. A i na te nie chcieli rozmawiać. To za sprawą m.in. abp Sapiehy, po jego dopominaniu się, aby Stolica Apostolska potępiła zbrodnie niemieckie, z Watykanu popłynęły przez radio słowa z papieskiego orędzia wigilijnego w 1942 r., potępiające rasizm i zagładę ludzi tylko na podstawie ich narodowości.
A więc oskarżanie Sapiehy podyktowane jest zwykłą nieznajomością sytuacji. A gdyby Gross zajrzał do innej dokumentacji bądź opracowań, to zobaczyłby całą mechanikę udzielania pomocy Żydom przez Stolicę Apostolską. Odbywało się to m.in. poprzez nuncjatury w Ameryce Południowej, Ameryce Środkowej czy poprzez Portugalię Salazara. Chodziło o to, aby Żydzi mogli uciekać tą drogą. Tam, za oceanem nie czekano na nich z otwartymi ramionami; trzeba było walczyć metodami chrześcijańskimi, aby tamtejsze kraje katolickie przyjęły uciekinierów. Dodatkowo byli oni finansowo wspomagani przez Stolicę Apostolską, aby mogli pokryć koszty podróży z Europy. Cóż Papież miał robić innego? Czy sami Żydzi amerykańscy zrobili więcej? Metody ratowania Żydów przez Kościół powszechny były wpisane w możliwości, jakimi dysponował.
Jeśli chodzi o Kościół w Polsce, to najważniejsza była postawa konkretnych księży oraz zgromadzeń zakonnych ratujących Żydów. Na ten temat mamy wiedzę olbrzymią. Wynika z niej wyraźnie, że w niemal wszystkich zgromadzeniach, zarówno habitowych jak i bezhabitowych, znajdowały się wspaniałe postaci sióstr, które – często w tajemnicy przed innymi, aby trudniej było rzecz zdekonspirować – przyjmowały pod opiekę także dzieci żydowskie, aby je ocalić. Ukrywano rzecz jasna także Polaków zagrożonych aresztowaniem. Pięknie o tych spotkaniach i lękach kobiet ukrywających się w jednym z klasztorów pisała żona działacza „Ojczyzny” z poznańskiego, Kiryłowa Sosnowska.
Czy sprawdza się teza, że im ktoś był dojrzalszym chrześcijaninem, tym bardziej pomagał Żydom?
– Nie ma cienia wątpliwości, że najsilniejszą motywacją do ratowania Żydów był katolicyzm. Jeśli za punkt wyjścia weźmiemy zespoły archiwalne zgromadzeń żeńskich czy relacje zebrane przez Komitet dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, oraz przez Radio Maryja, to znajdziemy tam na to bezpośrednie dowody.
Była też i inna motywacja. Pomaganie Żydom było wpisane w szeroki zestaw postaw antykolaboracyjnych, inspirowanych przez Polskie Państwo Podziemne. Pomaganie Żydom było czymś oczywistym dla ludzi, którzy funkcjonowali w jego szerokiej orbicie. Tymczasem Gross stawia karkołomną tezę, mówiąc, że polskie elity przyzwalały na mordowanie, a potem na grabienie Żydów. Żadne źródła tej tezy nie potwierdzają. Normą były zachowania patriotyczne i zgodne z sumieniem chrześcijańskim. Nie znaczy to, niestety, że do tych norm wszyscy dorastali…
Rozmawiał Marcin Przeciszewski
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.