Baza pod Nanga Parbat stała się miejscem masakry. Polacy czekają na ewakuację. Wśród ofiar talibów jest Litwin - uczestnik polskiej wyprawy.
W nocy z soboty na niedzielę w północnym Pakistanie, w bazie pod ośmiotysięcznikiem zastrzelonych zostało dziewięciu himalaistów i jeden nepalski przewodnik. Do zamachu przyznali się talibowie z ugrupowania Jundullah, które znane jest z ataków na pakistańskich szyitów.
Jak dotąd rejon Nanga Parbat był bezpieczny dla zagranicznych turystów. To pierwszy tego rodzaju atak. Ofiary to Amerykanin, trzech Ukraińców, dwóch obywateli Słowacji, dwóch Chińczyków, jeden Litwin i jeden Nepalczyk.
Na stokach Nanga Parbat działa też wyprawa pod kierownictwem Polki, Aleksandry Dzik. Wszyscy polscy wspinacze dzień przed atakiem rozpoczęli akcję górską i w czasie tragicznych wydarzeń byli poza bazą. W rejonie góry znajduje się siedmioro Polaków. - Wszyscy są bezpieczni i będą czekać na ewakuację śmigłowcem, który dotrze do nich prawdopodobnie za 2-3 dni - poinformował rzecznik MSZ Marcin Bosacki.
Zastrzelony przez talibów Litwin był uczestnikiem polskiej ekspedycji.
Zaapelował też, aby pozostali wierni tradycji polskiego oręża.
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.