Reklama

Prof. Bartoszewski o Kościele w Polsce

Najważniejsze polskie zadanie na dziś, to dobre stosunki z sąsiadami, nawet z tak trudnymi jak Rosja - mówi KAI prof. Władysław Bartoszewski.

Reklama

KAI: Ostatnio wycofał się Pan Profesor z zespołu „Tygodnika Powszechnego”. Dlaczego? - Chcielibyście się znaleźć panowie w jednej stopce redakcyjnej na przykład z osobą pokroju i o biografii Jerzego Roberta Nowaka? KAI: Tam nie ma Jerzego Roberta Nowaka.... - Ale jest Elżbieta Isakiewicz. Mam jej teksty, które pisała w latach 90. dla „Gazety Polskiej” o mnie, o „Tygodniku Powszechnym”, Jerzym Turowiczu, Andrzeju Wajdzie i nie tylko. Są to artykuły ohydne, właśnie w insynuacyjnym duchu Jerzego Roberta Nowaka. Pani ta nigdy nie wycofała swoich opinii, a były sposoby na to! Posłałem te obelżywe teksty redaktorowi naczelnemu i wszystkim członkom Zespołu „Tygodnika”, zaznaczając, że nigdy nie reagowałem na jej słowa. Ale minimum przyzwoitości jest wymagane i to mi chyba przysługuje. Pisałem do „Tygodnika Powszechnego” pół wieku, a w Zespole byłem 25 lat z woli Jerzego Turowicza i teraz nie pozwolę sobie na bycie w jednym gremium z panią Isakiewicz. To jest kwestia smaku. To, że z kimś nie polemizowałem, nie oznacza, że mogę być z nim w jednym biznesie. Na przykład: ktoś może nie chcieć założyć zwykłej spółki handlowej z kimś, o kim nigdy nie powiedział złego zdania. A to nie jest zwykły interes - tu chodzi o wartości! I o poważną część dorobku całego mojego życia. KAI: Nie szkoda porzucać „Tygodnika Powszechnego” z powodu jednego nazwiska? - Nie jednego! Ale nie chcę się tym publicznie zajmować. Każdy zespół ma do wypełnienia jakieś zadanie. Jeśli redaktor naczelny doszedł do wniosku, że potrzebne jest, przy rzekomo szanowanym naszym udziale, odmłodzenie redakcji, to powinien nam zaprezentować kandydatów. Jeżeli się tego nie robi, to po co jest Zespół? Nie mogę firmować spraw, na które nie mam żadnego wpływu. Bardzo zasłużonemu Księdzu Adamowi Bonieckiemu życzę wszystkiego najlepszego i osobiście i w pracy zawodowej. KAI: Jest Pan jednym z najbardziej szanowanych w Polsce autorytetów. Jaka jest recepta na budowanie autorytetu? - Młodzi mówią mi zaskakująco często, że jestem dla nich autorytetem. Pytam ich wtedy: dlaczego? Odpowiadają mi zazwyczaj: „Pan zawsze mówi to, co ma na myśli i nawet nie liczy się Pan z konsekwencjami”. To prawda. Np. kiedy mówiłem o „dyplomatołkach i dewiantach” to odezwały się od razu nożyce, ludzie, których o to nie podejrzewałem. Np. myślałem o Antonim Macierewiczu, a odezwał się premier Jarosław Kaczyński. Co do dyplomatołków, to nigdy nie pomyślałem, że weźmie to do siebie premier, który nigdy nie działał nawet w Komisji Spraw Zagranicznych sejmu, ani w dyplomacji. Jeżeli ktoś mówi o rudych jąkałach, to przecież nie wezmę tego do siebie, bo nie jestem ani rudy, ani jąkała. Mam inne wady urody, ale nie te. Patrzę na życie pogodnie i z tym łatwiej mi żyć. Rozmawiali Marcin Przeciszewski i Krzysztof Tomasik
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
0°C Sobota
noc
wiecej »

Reklama