Kiedy Bóg otworzył drzwi

Z ks. prał. Mieczysławem Mokrzyckim, drugim sekretarzem osobistym Jana Pawła II, naocznym świadkiem jego śmierci, rozmawia Beata Zajączkowska (Radio Watykańskie).

- Kiedy Jan Paweł II odchodził do Domu Ojca świat się zatrzymał, a Papież życiem kończył pisać najpiękniejszą encyklikę. Ksiądz jest jedną z nielicznych osób, które do końca były przy Ojcu Świętym. Jak Ksiądz pamięta tamte dni? - Tak po ludzku patrząc i oceniając, były to dla nas chwile bardzo trudne, momenty niezwykle bolesne. Wszyscy to bardzo głęboko przeżywaliśmy. Jednak patrząc z innej perspektywy, były to jednak także chwile radosne. Radosne, ponieważ widzieliśmy jak cały świat był zjednoczony z Ojcem Świętym, jak wszyscy Go wspierali swymi modlitwami, byli z Nim złączeni, chcieli Mu dodać otuchy. To nie tylko było widoczne w mediach. Z okien w Pałacu Apostolskim na własne oczy widzieliśmy tłumy ludzi zgromadzonych na Placu św. Piotra. Widzieliśmy, jak oni bardzo przeżywali odchodzenie Ojca Świętego, jak się jednoczyli, zbierali w różnojęzycznych grupach. Słychać było śpiewy, widać zapalone świece i przyniesione kwiaty. Ta młodzież całą noc czuwała. Widziałem jak ze zmęczenia niektórzy pokładli się na ziemi, aby chwilę odpocząć i tak było każdego dnia. Dla nas, którzy przeżywaliśmy tę rozłąkę w sposób trudny, może smutny, było to pewnym ukojeniem i dodaniem siły. Z drugiej strony byliśmy spokojni widząc naszego Ojca Świętego, który swoje umieranie przeżywał w sposób godny i bardzo spokojny. Był pełen zaufania Bogu. Zbliżający się koniec przyjmował z wielką pogodą. Jestem przekonany, że na godzinę śmierci był przygotowany. Dlatego na jego twarzy był zawsze spokój, pełne zaufanie. Do końca był świadomy. Spotykał się z najbliższymi współpracownikami, ze swoimi przyjaciółmi, z kardynałami, z biskupami z Kurii. Starliśmy się stworzyć atmosferę normalnego dnia. Także w tych ostatnich godzinach Ojciec Święty, tak jak przez całe życie, rozpoczynał dzień od modlitwy, potem była lektura duchowna, odwiedziny. Także sobota nie różniła się od poprzednich dni Jego życia. Mogę powiedzieć, że Ojciec Święty nie bardzo zwracał uwagę na swe otoczenie. Nie przeszkadzali Mu pielęgniarze, ani lekarze. Starał się przyjmować ich posługi w sposób jak najbardziej naturalny. Nam Jego postawa dawała ukojenie, wyciszała nas, jakby przygotowywała na ostatnie pożegnanie. Bardziej byliśmy z Nim, niż czekaliśmy na Jego odejście. Tak było aż do ostatniej chwili, do soboty.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
11°C Czwartek
dzień
12°C Czwartek
wieczór
9°C Piątek
noc
6°C Piątek
rano
wiecej »