Co najmniej 11 osób zginęło, a trzy odniosły obrażenia, gdy na Sumatrze wybuchł w sobotę wulkan Sinabung. Wulkan wybuchł trzykrotnie, zaledwie dzień po tym, gdy władze zezwoliły okolicznym mieszkańcom na powrót do domów.
Rzecznik agencji ds. klęsk żywiołowych Sutopo Purwo Nugroho powiedział, że wszystkie ofiary, to licealiści, którzy przyszli podziwiać wulkan. Sobotnia erupcja wyrzuciła popiół wulkaniczny na wysokość dwóch kilometrów.
Miejscowy ksiądz, współpracujący z agencjami pomocowymi, powiedział, że zginęło co najmniej 14 ludzi i że prawdopodobnie odnalezione zostaną kolejne ofiary.
Sinabung - najwyższy szczyt prowincji Sumatra północna (prawie 2,5 tys. m n.p.m.) - uaktywnił się w sierpniu 2010 roku, po ponad 400 latach uśpienia. Od września ubiegłego roku z okolic wulkanu ewakuowano ok. 30 tys. ludzi. W piątek, gdy wydawało się, że aktywność wulkanu osłabła, władze zezwoliły mieszkańcom na powrót do domów.
Na stokach wulkanu Sinabung od stuleci uprawiane jest kakao, kawa i pomarańcze.
W Indonezji jest ok. 130 czynnych wulkanów.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.