Polacy wywiezieni niegdyś na Syberię uczcili w Melbourne 70. rocznicę inwazji wojsk sowieckich. Również na antypodach 17 września obchodzony jest jako Dzień Sybiraka. Szacuje się, że ze wschodnich terenów Rzeczpospolitej zajętych przez wojska radzieckie deportowanych zostało na Wschód 350 tys. osób.
Dwudziestokilkuosobowa grupa rodaków wspominała głód, katorżniczą pracę, najbliższych umierających z chorób i wycieńczenia. Oprócz wiary w Boga w przeżyciu pomogła im ludność lokalna. Stąd wiedzą, że nawet w nieludzkich warunkach można być człowiekiem. Okolicznościową Eucharystię w kaplicy jezuitów w Melbourne sprawował dla nich 17 września ks. Ludwik Ryba SJ. Jak podkreślił, „co roku sybiracy zbierają się na Mszę św., aby wspominać tych, którzy zostali na Syberii, ale i modlić się za żywych, którzy przetrwali i pamiętają”.
Dawni polscy zesłańcy żyją też w Nowej Zelandii. „W Rosji, kiedy taka głodna byłam, to człowiek myślał, że nigdy nie dożyje czasu, kiedy będzie mógł normalnie żyć, kiedy będzie mógł kolację jeść – wspomina Dioniza Choroś. – A później życie wróciło normalne, powychodziłyśmy za mąż i Pan Bóg nam dał rodziny. Naprawdę myślę, że tylko od rana do wieczora powinniśmy dziękować Bogu za życie. Za to, żeśmy przetrwali”.
Nowozelandzkie obchody Dnia Sybiraka odbędą się 22 września w Domu Polskim w Wellingtonie.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.