Zdjęcia pierwszych karawan misyjnych, kolorowe ornaty, batiki, rzeźby, maski, i przedmioty codziennego użytku, a wszystko rodem z Afryki można oglądać od 27 stycznia do 9 marca w Muzeum Archidiecezjalnym w Katowicach w ramach wystawy „Ojcowie Biali Misjonarze Afryki” zorganizowanej w 25 rocznicę założenia domu formacyjnego Ojców Białych w Polsce
Ojcowie Biali powstali w 1868 roku z inicjatywy francuskiego arcybiskupa Algieru, późniejszego kardynała Karola Lavigerie. Obecnie zgromadzenie liczy ok. 2000 misjonarzy – ojców i braci pracujących w 22 krajach Afryki. Polaków jest 13. Dom zgromadzenia znajduje się w Natalinie koło Lublina.
O misyjnym powołaniu i zamianie sutanny na ghandurę mówi pracujący w Zambii o. Franciszek Szczurek, pochodzący z diecezji katowickiej
Pracę w Zambii rozpoczynał Ojciec jeszcze jako misjonarz „fideidonista”. Kiedy i w jakich okolicznościach nastąpiła „zmiana munduru"?
Rzeczywiście, zmiana munduru… Zmieniłem bowiem sutannę na ghandurę Misjonarzy Afryki, tak bowiem nazywa się strój zakonny członków zgromadzenia Misjonarzy Afryki, zwanych także Ojcami Białymi. Ghandura to codzienny strój arabski w Afryce północnej na który nakładamy różaniec.
W roku 1994, po dziesięciu latach pracy misyjnej w Zambii, stanąłem przed dylematem powrotu do rodzinnej diecezji katowickiej, lub pozostania na misjach przez następnych parę lat. Założeniem misjonarzy diecezjalnych, czyli tzw. „fideidonistów” jest bowiem czasowa pomoc Kościołowi misyjnemu. Po zrealizowaniu tego założenia „fideidonista” najczęściej wraca do rodzinnej diecezji. Ja chciałem na misjach pozostać dłużej.
Zastanawiałem się jednak nad sposobem dalszej realizacji mojego misyjnego powołania. A ponieważ od początku mojej misyjnej przygody współpracowałem z Misjonarzami Afryki, którzy zakładali Kościół w północnej części Zambii, przyglądałem się ich pracy i wielkiemu zaangażowaniu w dzieło misyjne na kontynencie afrykańskim, więc postanowiłam wstąpić w ich szeregi.
Muszę powiedzieć, że fascynował mnie zawsze charyzmat Ojców Białych wyrażający się w całkowitym oddaniu Afryce, (składamy przysięgę misyjną pracy w Afryce i dla Afryki) jak i życie wspólnotowe we wspólnotach międzynarodowych i międzykontynentalnych.
Ten drugi aspekt życia zakonnego nie jest wcale, jak by się to mogło wydawać, łatwy w realizacji. W poprzedniej mojej parafii, w Serenje, wspólnotę stanowili: Niemiec, Amerykanin, Francuz, Holender i ...ja, Ślązak z Goduli. Zawsze też mieliśmy we wspólnocie jednego z naszych afrykańskich kleryków, odbywającego praktykę pastoralną.
Różnica charakterów spotęgowana jest różnicą mentalności, zwyczajów, w których się wzrastało i często wieku. Jednak w takiej sytuacji jeszcze lepiej widzi się działanie Ducha Świętego.
Po podjęciu decyzji o „zmianie barw klubowych” otrzymałem pozwolenie od biskupa na inkardynację do zgromadzenia Misjonarzy Afryki, po czym odbyłem, jak w każdym zgromadzeniu, nowicjat. Był to rok 1994.
Nasz nowicjat mieści sie w Kasamie, w Północnej Prowincji Zambii. Nie przypuszczałem wówczas, że kiedyś będę proboszczem w parafii, na terenie której zbudowano nowicjat. Taka sytuacja zaistniała obecnie, bo od lipca 2009 pracuję w parafii Św. Anny w Kasamie. Niedługo minie 16 lat od rozpoczęcia przygody z Ojcami Białymi.
Nie żałuje Ojciec decyzji? Zamiast wrócić na Śląsk pozostało „dożywocie” w Afryce…
A czego miałbym żałować? Tego, że mogę realizować swoje marzenia i pragnienia pracy w Afryce? Cieszę się tym, ze Bóg wie, jak kierować naszym życiem. O tym „dożywociu” należałoby porozmawiać ze starszymi moimi współbraćmi, którzy ze względu na wiek lub chorobę powinni wrócić do Europy czy Ameryki, ale bronią się przed tym za wszelką cenę.
To, co jedni nazwaliby dożywociem, inni nazywają ŻYCIEM. Praca w i dla Afryki to nasze powołanie, nasz wybór, nasz charyzmat. Owszem, nie wszystko jest piękne, gładkie i przyjemne. Problemów duszpasterskich mam nie mniej niż moi koledzy w Polsce, zwłaszcza w bliskiej mi diecezji katowickiej, pracuję bowiem na terenie misyjnym, ale należy pamiętać, że misje to nie ucieczka od rzeczywistości, a raczej gotowość podejmowania wyzwań niecodziennych.
Kard. Lavigerie, przykazał swoim misjonarzom; „Pokochajcie Afrykę”. To „zaplecze miłości” wydaje się niezbędne by czerpać siłę do zaangażowania na całe życie…
To zdanie naszego założyciela, „Pokochajcie Afrykę”, stało się pewnego rodzaju zawołaniem, wyrazem tego, co jest w sercu. Pokochać Afrykę, to pokochać jej mieszkańców z całym bogactwem ich serca, jak i z problemami, które przeżywają. Faktem jest, ze oblicze Afryki zmienia się dosyć szybko za sprawą komputeryzacji i szybkiego przekazu informacji.
Dzisiaj wielu mieszkańców Zambii ma przy sobie telefon komórkowy. Nie zmienia to jednak faktu, że większość afrykańskich państw należy do najbiedniejszych w świecie. W sferze duszpasterskiej Afryka jest nadal kontynentem misyjnym. W Zambii, gdzie Kościół Katolicki obchodził już 100 lecie istnienia, nadal mamy tereny tzw. pierwszej ewangelizacji, gdzie tworzone są zręby Kościoła.
Mimo wielkiej radości z rozwoju chrześcijaństwa, stajemy dzisiaj wobec dosyć agresywnego „zalewu” Afryki nowymi ruchami religijnymi, które bardzo mocno burza porządek życia i dają fałszywe nadzieje (sekty, ruchy pentekostalne). To są problemy, z którymi borykają się nasi bracia i siostry, a jednocześnie to nasze problemy. Pokochać ludzi, to nieść z nimi krzyż codzienności.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.