Reklama

Tożsamość Kościoła na Pomorzu Zachodnim

Problemy duszpasterskie Kościoła na Pomorzu Zachodnim wynikają z jego historii oraz sytuacji społecznej i gospodarczej. Trzeba zrozumieć duchową tożsamość tych ziem, aby miejscowe diecezje współpracowały ze sobą skuteczniej – mówi metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga.

Reklama

 

KAI: Poziom powołań na Pomorzu Zachodnim należy jednak do najniższych w kraju.

- Formalnie tak. Mówienie dziś w Polsce o kryzysie powołań jest jednak nieco niebezpieczną półprawdą. Porównajmy liczbę powołań do seminariów sprzed 40 lat. Panowała wówczas swoista „stabilizacja” powołaniowa. Natomiast w czasie pontyfikatu Jana Pawła II praktycznie we wszystkich seminariach nastąpił, często nawet dwukrotny, wzrost powołań. Obecnie nie tyle mamy do czynienia z kryzysem, ile sytuacja wraca do normy po tym wielkim tchnieniu Ducha Świętego, które wtedy wyzwoliło się w całym pokoleniu. To był dodatkowy dar i należy to uwzględnić, oceniając poziom powołań w całej Polsce, gdyż w moim przekonaniu wracamy do pewnej liczebnej normy. Na naszej ziemi dodatkowo należy też uwzględnić fakt dużej ilości parafii prowadzonych przez zakony i zgromadzenia zakonne. Powołania z tych parafii trafiają z reguły, chociaż nie jedynie, do seminariów zakonnych. Warto to uwzględnić. Trzeba też wziąć pod uwagę czynnik demograficzny w odniesieniu do rocznika maturzystów. Skoro generalna liczba powołań utrzymuje się na poziomie sprzed 40 czy 35 lat, to znaczy, że procentowo do liczebności rocznika obserwujemy ciągły wzrost powołań. Mamy więc za co Bogu dziękować. Oczywiście powołań i tak jest za mało, gdyż wzrastają potrzeby duszpasterskie małych grup i wspólnot, trzeba prowadzić rekolekcje, dni skupienia, katechezy indywidualne – pracy jest dziś kilkakrotnie więcej niż w przeszłości. Wymaga to większej liczby księży. Nie jest już tak, że jeden ksiądz potrafi skutecznie pracować w parafii liczącej 3-4 tys. mieszkańców, a kiedyś tak bywało.

KAI: Jaka jest struktura parafialna archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej?

- W Archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej proporcja liczby parafii prowadzonych przez zgromadzenia zakonne do liczby parafii prowadzonych przez księży diecezjalnych jest chyba najwyższa w Polsce. Ma to swoje uzasadnienie w powojennej historii tych ziem. Jako pierwsi przybywali tu chrystusowcy i salezjanie – zgromadzenie oddelegowywało swoich kapłanów, gdyż tu właśnie byli oni potrzebni. Zakonnicy bywają tu dziekanami, a jest i taka sytuacja, że większość parafii w dekanacie prowadzą zgromadzenia zakonne.

Ważniejsze jest natomiast, jak żyje diecezja i jaki jest jej dynamizm duchowy, niż to, czy w statystycznych wyliczeniach jest dwa punkty więcej czy mniej. Jeżeli mówimy dziś o kryzysie powołań, to jest to kryzys całej wspólnoty Kościoła, która się chyba mniej modli i mniej żyje duchowo. To nie jest kryzys, który dotyczy tylko biskupów czy księży. To zjawisko wyrasta z pewnej duchowej słabości pokolenia.

KAI: Ekumeniczne relacje z Kościołem w Niemczech oraz z tamtejszymi wspólnotami protestanckimi są ważne dla metropolii szczecińsko-kamieńskiej?

- Nie jest to ani nasz specjalny priorytet, ani też kwestia, którą byśmy lekceważyli. Z racji bezpośredniego sąsiedztwa oraz duchowej jedności, symbolizowanej przez postać św. Ottona z Bambergu, jest to jeden ze zwyczajnych nurtów życia Kościoła szczecińsko-kamieńskiego. Relacje rozwijane są zarówno na linii oficjalnych kontaktów między biskupami, jak i przy okazji różnych wydarzeń duszpasterskich. Przykładem są Archidiecezjalne Dni Młodzieży, na które przyjeżdża młodzież z diecezji w Bambergu oraz młodzi protestanci. Nasza młodzież uczestniczy z kolei w tamtejszych spotkaniach. Ważne jest ponadto stworzenie bardziej stabilnych programów współpracy transgranicznej na poziomie akademickim, czym zaczyna zajmować się Wydział Teologiczny Uniwersytetu Szczecińskiego, a także rozwijania opieki duszpasterskiej nad Polakami mieszkającymi po stronie niemieckiej, a pracującymi na naszym terenie. Są to więc i stare i nowe zagadnienia. Ciekawym i nieznanym w Polsce faktem jest, że w listopadzie 1944 roku (minęło 65 lat) Niemcy wykonali w Szczecinie wyroki śmierci na trzech kapłanach katolickich z Niemiec i z Austrii za to, że duszpasterską opieką obejmowali mieszkających tu wtedy Polaków. Warto też przypomnieć, że już 4 maja 1945 r., gdy jeszcze miasto płonęło po walkach frontowych, na prośbę ówczesnych władz wojskowo-cywilnych przybył już do Szczecina pierwszy chrystusowiec, a dnia 6 maja odprawiona została pierwsza Msza św. w ramach polskiego duszpasterstwa, choć wojna jeszcze trwała. Rocznice te zauważyliśmy duszpastersko, także w porozumieniu z Księdzem Kardynałem z Berlina oraz z naszymi braćmi z innych wyznań i obrządków chrześcijańskich. Takie uroczystości wskazują na wspólny nurt istnienia Kościołów chrześcijańskich na tych ziemiach.

Dzięki położeniu geograficznemu szukamy także możliwości szerszej współpracy ze Skandynawią – pod koniec ub. roku w Gryfinie z udziałem biskupa Kopenhagi odbyły się m.in. obchody 350. rocznicy przemarszu wojsk Stefana Czarnieckiego. W tamtejszym kościele pw. Narodzenia NMP została odprawiona Msza św. w intencji chrześcijańskiej jedności narodów współczesnej Europy. Niedawno ja uczestniczyłem też w modlitwach w Kopenhadze.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
5°C Piątek
rano
5°C Piątek
dzień
5°C Piątek
wieczór
5°C Sobota
noc
wiecej »

Reklama