W Ugandzie setki dzieci – byłych żołnierzy nie może być leczonych z powodu braku odpowiednich funduszy. Na alarm bije ugandyjska organizacja (Northern Uganda Transitional Justice Working Group) zaangażowana w przywracanie sprawiedliwości i pokoju w tym zapalnym regionie Afryki.
Chodzi głównie o dzieci, którym udało się zbiec z rąk rebeliantów Armii Oporu Pana. To słynące z okrucieństwa ugrupowanie od lat porywa najmłodszych i siłą wciela ich w swe szeregi jako żołnierzy, tragarzy czy wykorzystuje jako seksualnych niewolników.
Szacuje się, że tylko na początku tego roku rebelianci uprowadzili 125 dzieci. Sytuacja jest poważna, ponieważ ugrupowanie działa także w Sudanie, Demokratycznej Republice Konga i Republice Środkowoafrykańskiej. Z braku funduszy nie otrzymują pomocy także dzieci okaleczone w czasie działań wojennych. Ta sytuacja, jak podkreśla ugandyjska organizacja pomocowa, pogłębia i tak dramatyczny już kryzys humanitarny w tym regionie Czarnego Lądu.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.