W Ugandzie setki dzieci – byłych żołnierzy nie może być leczonych z powodu braku odpowiednich funduszy. Na alarm bije ugandyjska organizacja (Northern Uganda Transitional Justice Working Group) zaangażowana w przywracanie sprawiedliwości i pokoju w tym zapalnym regionie Afryki.
Chodzi głównie o dzieci, którym udało się zbiec z rąk rebeliantów Armii Oporu Pana. To słynące z okrucieństwa ugrupowanie od lat porywa najmłodszych i siłą wciela ich w swe szeregi jako żołnierzy, tragarzy czy wykorzystuje jako seksualnych niewolników.
Szacuje się, że tylko na początku tego roku rebelianci uprowadzili 125 dzieci. Sytuacja jest poważna, ponieważ ugrupowanie działa także w Sudanie, Demokratycznej Republice Konga i Republice Środkowoafrykańskiej. Z braku funduszy nie otrzymują pomocy także dzieci okaleczone w czasie działań wojennych. Ta sytuacja, jak podkreśla ugandyjska organizacja pomocowa, pogłębia i tak dramatyczny już kryzys humanitarny w tym regionie Czarnego Lądu.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.