Przywódca Libii Muammar Kadafi nie opuści kraju, ani nie ustąpi - ocenił we wtorek były szef protokołu Nuri al-Mismari. Dodał, że prawdopodobnym scenariuszem jest krwawa walka do samego końca, podczas której protestujący będą starali się usunąć Kadafiego.
W poniedziałek al-Mismari zrezygnował ze stanowiska. Wcześniej przez prawie 40 lat wspierał Kadafiego. W 2010 roku wyjechał do Francji, by tam poddać się operacji.
"Choć nikt nie jest silniejszy od narodu, Kadafi nie opuści Libii. Nie ustąpi" - powiedział al-Mismari podczas wywiadu udzielonego agencji Reutera w paryskim hotelu.
Kadafi pokazał się na krótko w państwowej telewizji w poniedziałek wieczorem i powiedział, że jest "w Trypolisie, a nie w Wenezueli", dementując plotki o ucieczce.
Al-Mismari poinformował, że doszły go słuchy, iż Kadafi w celu uspokojenia sytuacji próbuje nawiązać dialog z przywódcami plemiennymi. Jednak zdaniem byłego szefa protokołu w związku z rozlewem krwi jest już za późno na podejmowanie takiej inicjatywy.
"Ludzie będą walczyć do samego końca, ale wygrają" - powiedział.
W listopadzie 2010 r. al-Mismari został zatrzymany we Francji na wniosek libijskiego rządu, który chce go postawić przed sądem za malwersacje. Mimo to al-Mismari - jak sam mówi - nie został usunięty ze stanowiska i pozostaje w kontakcie z administracją Kadafiego.
Al-Mismari wyraził wątpliwość, jakoby w Libii miała wybuchnąć wojna domowa. "Nie sądzę, żeby Libijczycy walczyli przeciwko sobie. Nie żądają odłączenia Bengazi od Trypolisu. (...) Domagają się praw człowieka, a nie separacji" - ocenił.
Dodał, że libijskie władze finansowały jego pobyt we Francji oraz przyznał, że w zeszłym tygodniu jeden z synów Kadafiego przyjechał do Paryża i próbował go przekonać do powrotu.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.