Po raz pierwszy od prawie trzydziestu lat rozmowa z papieżem w czasie wizyty polskich biskupów ad limina nie odbywała się po polsku.
Praktyka, o której tu mówimy, jest bardzo stara, sięga bowiem pierwszych wieków chrześcijaństwa, choć z drugiej strony nie sposób jest określić dokładnie lub choćby z dużym przybliżeniem, kiedy się narodziła. Prawdopodobnie zresztą nie powstała od razu w takiej (lub zbliżonej) postaci, jak obecnie, ale przechodziła różne przeobrażenia, zanim mniej więcej w XVI w. przybrała formę porównywalną z dzisiejszymi zwyczajami. Starożytność i średniowiecze Pierwsze, dość zresztą liczne świadectwa istnienia "pra-wizyt" sięgają mniej więcej połowy IV wieku. Istniał wówczas zwyczaj przybywania biskupów do Rzym w celu nawiedzenia i modlitwy u progów Apostołów Piotra i Pawła. Synod w Sardyce (dzisiejszej Sofii) z 343 r. wystosował list do Juliusza I ("biskupa miasta Rzymu"; 337-52), aby poinformować go o sytuacji religijnej w różnych częściach i prowincjach Cesarstwa Rzymskiego - był to więc swego rodzaju pierwowzór sprawozdania, jakie dzisiaj biskupi przedstawiają Papieżowi i Kurii Rzymskiej z życia i działalności swych diecezji. A Grzegorz I Wielki (590-604) przypomniał za pośrednictwem swego wysłannika Cypriana o starożytnym, jak się wyraził, zwyczaju, stosowanym przez biskupów Sycylii, zgodnie z którym co trzy lata odwiedzali oni Rzym. Tenże Papież postanowił, aby wizyta taka odbywała się co 5 lat. W półtora wieku później synod rzymski z 743 wydał nowe rozporządzenia w sprawie tych wizyt. Z następnych stuleci nie mamy zbyt wielu świadectw nt. tej praktyki, ale wydaje się, że była ona już powszechnie stosowana i dotyczyła wszystkich biskupów, również tych z daleka, a nie tylko z Rzymu i najbliższych okolic. Na uwagę w tym kontekście zasługuje list Paschalisa II (1099-1118) do świeżo wybranego wówczas arcybiskupa Splitu w Dalmacji (dzis. Chorwacja), zaskoczonego tekstem ślubowania, z którego wynikało, że miał co roku przybywać "ad limina". Papież przypomniał mu, że jest to obowiązek nakładany na wszystkich biskupów, gdy składają ślubowanie poprzedzające sakrę, dodając, że dotyczy to także hierarchów z bardziej oddalonych regionów Europy, np. z Saksonii i Danii. Fakt, że obowiązek ten był wówczas powszechnie stosowany, nie znaczy bynajmniej, że wszyscy purpuraci stosowali się do niego - szczególnie biskupi z daleka miewali trudności z wywiązaniem się co roku z niego. Toteż niektórzy papieże, m.in. Innocenty IV (1243-54) i Aleksander IV (1254-61) udzielali licznych zwolnień (dyspens) z wypełnienia tego obowiązku. Tridentinum i reforma Sykstusa V Owe trudności zwiększyły się jeszcze bardziej w okresie wielkich odkryć geograficznych, gdy Kościół wyszedł poza Europę a nawet przekroczył oceany. Coroczne nawiedzanie "progów apostolskich" było dla biskupów z krajów misyjnych, a nawet na peryferiach Europy, coraz trudniejsze. Zaczęto o tym mówić w czasie przygotowań do Soboru Trydenckiego (1545-63), który - jak wiadomo - miał się zająć odnową życia kościelnego. Jeszcze przed Soborem niektórzy biskupi mówili Pawłowi III (1534-49) o poważnym utrudnieniu, jakie stanowi dla nich wywiązanie się z tego obowiązku, gdy na co dzień urzędują w odległych od Rzymu diecezjach, sugerując, że należałoby wprowadzić odstępy trzech lub nawet pięciu lat między kolejnymi wizytami, zależnie od odległości od Wiecznego Miasta. Sprawę tę włączono do programu reform, jakimi zajęli się papieże posoborowi. Odpowiednie decyzje w tym zakresie wydał Sykstus V (1585-90) - wielki reformator Kościoła i właściwy twórca Kurii Rzymskiej. W konstytucji apostolskiej "Romanus Pontifex" z 20 grudnia 1585 wprowadził istotne zmiany do prastarej praktyki wizyt, obowiązujące wszystkich biskupów. O ile do tej pory były one bardziej zwyczajem (nawet jeśli okresami uważano je za obowiązek) niż powinnością, o tyle teraz biskupi mieli obowiązek regularnego powiadamiania Stolicy Apostolskiej o stanie swych diecezji, o ich osiągnięciach, trudnościach i potrzebach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.