Przedstawiciele buddyzmu, chrześcijaństwa, islamu i tradycyjnych religii koreańskich uczestniczyli 2 grudnia w cotygodniowej demonstracji przed ambasadą Japonii w Seulu, na znak solidarności z kobietami zmuszanymi do prostytucji.
Była to 894 manifestacja, w czasie której dawne kobiety-pocieszycielki, jak je nazywano, domagały się oficjalnych przeprosin ze strony władz Japonii za wojenne okrucieństwa w okupowanej wówczas Korei.
- Jako Japończyk odczuwam wstyd, gdy widzę te babcie wciąż protestujące na ulicy. Wzywam rząd japoński do oficjalnych przeprosin i wypłacenia odszkodowań – powiedział uczestniczący w proteście ks. Paul Kazuyoshi Okura, sekretarz generalny Komisji „Iustitia et Pax” w archidiecezji Tokio. Zapewnił, że po powrocie do kraju będzie się starał przekonać władze, by odpowiedziały na żądania kobiet-pocieszycielek.
Pierwsza demonstracja odbyła się 8 stycznia 1992 r. przed wizytą w Seulu ówczesnego premiera Japonii, Kiichi Miyazawy. Od tamtej pory jej uczestniczki spotykają się w każdą środę przed japońską ambasadą. Tym razem wśród 70 protestujących było 40 przywódców religijnych z wielu krajów Azji, uczestniczących w dniach 1-4 grudnia w II Azjatyckiej Konferencji Międzyreligijnej nt. Art. 9 Konstytucji Japonii. Artykuł ten zabrania Japończykom prowadzenia wojny. Ostatnio jednak niektóre środowiska polityczne w tym kraju chcą zmiany tego prawa.
Według historyków około 200 tys. młodych Koreanek zostało zmuszonych do świadczenia usług seksualnych dla japońskiego wojska w czasie II wojny światowej. Podobne przypadki odnotowano także w Chinach, na Filipinach, w Indonezji, Malezji, na Tajwanie i w Wietnamie. Mimo przeprosin wyrażonych w 1992 r. przez premiera Miyazawę w zgromadzeniu narodowym Korei, Japonia oficjalnie odrzuca jakąkolwiek odpowiedzialność za seksualne wykorzystywanie kobiet przez swoich żołnierzy w latach 40. XX w.
Jedna z czterech ówczesnych kobiet-pocieszycielek, które przybyły na demonstrację, Gil Won-ok powiedziała, że żyje jeszcze około 90 z 234 seksualnych niewolnic, które publicznie przyznały, że były wykorzystywane. – Koreańczycy cieszyli się z wyzwolenia spod okupacji japońskiej w 1945 r., a my kryłyśmy się, bo ciążyło na nas piętno seksualnych niewolnic – wyjaśniła 82-letnia Gil Won-ok.
Filipiński biskup Deogracias Iñiguez wyraził zdumienie, że koreańskie ofiary wojny protestują od niemal 900 tygodni bez żadnego rezultatu. – Jeśli nowy rząd Japonii wypowie słowa oficjalnych przeprosin, rany kobiet zaczną się zabliźniać i będzie mogło dojść do prawdziwego pojednania – wskazał ordynariusz diecezji Kalookan.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.