Pracujący w Republice Środkowoafrykańskiej bp Mirosław Gucwa prosi Polaków o modlitwę za ten kraj. Nie bądźmy obojętni na to wołanie.
Kolejne dramaty Afryki przechodzą w światowych mediach prawie że niezauważone. Mam wrażenie, że przyzwyczailiśmy się do panującej tam biedy, kolejnych wojen i masakr. Wpisaliśmy ból i cierpienie w DNA tego kontynentu. Uwierzyliśmy, że codzienność Afrykanów jest równoznaczna z walką o przetrwanie, wręcz o przeżycie. Przyjęliśmy, że to nieodłączna część bytu Czarnego Lądu, którego nie da się zmienić. Nie przyjmujemy do wiadomości, że nasza bierność, obojętność, zamykanie oczu i rozkładanie rąk w geście bezsilności również przyczyniają się do utrwalania tego stereotypu. Wręcz oburzamy się na tego typu stwierdzenia. Pracujący na Czarnym Lądzie misjonarze są często jedynym głosem ubogich, prześladowanych, cierpiących; głosem tych, o których świat nie chce słyszeć. Są też głosem bezbronnych i niewinnych ofiar, bo bez nich wiele masakr, tragedii i dziejących się niesprawiedliwości jeszcze bardziej byłoby zamiatanych pod dywan.
Dowodzi tego sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej, w lokalnym języku sango zwanej – Sercem Afryki. Nie bez przyczyny arcybiskup stolicy tego kraju zwołał ostatnio bezprecedensową konferencję prasową, by, jak podkreślił, świat zechciał wreszcie usłyszeć prawdę o tym, co dzieje się w tym kraju. Zaprosił na nią dziennikarzy, pracowników organizacji międzynarodowych, przedstawicieli oenzetowskich sił pokojowych… Zrobił to po swej wizycie w miejscu kolejnej masakry, jaka miała miejsce w tym kraju i która dopełniła się ponieważ błękitne hełmy zamiast bronić atakowane w obozie dla uchodźców kobiety i dzieci… zabarykadowały się w swych koszarach. „To nie może być prawdą” – powiedział z trwogą w głosie mój redakcyjny kolega, gdy się o tym dowiedział. Niestety jest prawdą. „To była barbarzyńska masakra. Widziałem zwęglone ciała dzieci i kobiet. Zostali zastrzeleni i spaleni jak zwierzęta. Widziałem głodnych ludzi wygrzebujących z popiołu zwęglone ziarenka ryżu” – mówił po swej wizycie w Alindao kard. Dieudonné Nzapalainga. Masakra, w której zginęły 42 osoby, głównie kobiety i dzieci oraz dwóch księży stała się kroplą, która przelała czarę goryczy.
Po serii barbarzyńskich masakr Kościół próbuje potrząsnąć sumieniami rządzących. Episkopat ogłosił dwa dni żałoby, bólu i solidarności. Będą celebrowane w całym kraju 1 i 2 grudnia. Poprosił też, by katolicy nie brali udział w radosnych obchodach dnia republiki, który przypada w sobotę. Bardzo nie spodobało się to lokalnym władzom, które odebrały, to jako celowy bojkot państwowych uroczystości. Rządowa delegacja pojechała do kardynała prosząc, by zmienił swą decyzję. Bo jakże tak negatywny obraz ojczyzny wysyłać w świat… Kardynał został przy swoim. Bo nie jest to żaden bojkot tylko przypomnienie o realiach życia w kraju, którego trzy czwarte terytorium znajduje się w rękach rebeliantów. A tam nie ma wolności, nie ma sprawiedliwości, nie ma możliwości pójścia do pracy, szkoły, uprawiania pól… Jest bieda i cierpienie. „Nie można organizować pokazowych defilad, by zadowolić oko świata i udawać, że wszystko jest w porządku podczas gdy większość Środkowoafrykańczyków cierpi” – podkreśla bp Gucwa zachęcając Polaków do włączenia się w modlitwę o pokój i pojednanie. Nie bądźmy obojętni na to wołanie płynące z Serca Afryki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.